Świat



Kosowo: Gdzie prawda jest pogrzebana ...

akt oskarżenia| dopuszczenie dowodu z urzędu| kontradyktoryjność| Kosowo| proces inkwizycyjny| proces karny| proces kontradyktoryjny| prokurator| wymiar sprawiedliwości

włącz czytnik
Kosowo: Gdzie prawda jest pogrzebana ...
Sąd Najwyższy Kosowa w Prisztinie. Foto: Wikimedia Commons

Kilka lat temu uczestniczyłam w konferencji, gdzie przedstawiane były propozycje zmian w Kodeksie Postępowania Karnego, zmierzające do usprawnienia i przyspieszenia procesów sądowych. Jednym z najważniejszych postulatów było wprowadzenie pełnej kontradyktoryjności, co wiązało się z odejściem od zasady prawdy materialnej na rzecz tzw. prawdy sądowej. Rozwiązanie takie wydawało się jednym z leków na całe zło przewlekłych postępowań, z którym wciąż boryka się wymiar sprawiedliwości w Polsce.

Lata minęły, a niektóre ówczesne postulaty zdaje się, że wkrótce zostaną spełnione, ponieważ Sejm uchwalił radykalną reformę Kodeksu Postępowania Karnego. Jej twórcy przyznają, że będzie to rewolucja, która wymusi zmiany w sposobie myślenia i działania głównych uczestników procesu karnego – sędziów, prokuratorów, obrońców i policji. Proces karny ma stać się prawie w pełni kontradyktoryjny, jak w niemal już przysłowiowych amerykańskich filmach, gdzie strony będą przekonywać sąd do swoich racji, a sędzia jako najwyższy arbiter będzie decydować, gdzie leży prawda.

Z wiekiem każdy nabiera doświadczenia, czasem pod jego wpływem dostrzega błędy i słabości swojego poprzedniego rozumowania, lub nawet zmienia poglądy. Takiego wrażenia obecnie doświadczam, prowadząc prawie w pełni kontradyktoryjne procesy karne w Kosowie. Z pewnością nie wszystkie kosowskie rozwiązania są podobne do tych wprowadzanych w Polsce, niemniej praca tutaj daje pewne wyobrażenie, z czym zmierzy się polski wymiar sprawiedliwości po wprowadzeniu zaaplikowanej rewolucji. Wbrew temu, co myślałam wcześniej, pełna kontradyktoryjność nie wydaje mi się już najbardziej słusznym rozwiązaniem.

Niewątpliwym plusem procesu kontradyktoryjnego jest bez porównania większa niż w procesie inkwizycyjnym aktywność stron - prokuratora i obrońcy. Rozprawa jest zdecydowanie bardziej „interaktywna”, bo to na stronach spoczywa ciężar prowadzenia postępowania dowodowego. Na początku procesu prokurator i obrońca przedstawiają swoje wersje zdarzeń i dowody na ich poparcie. Postępowanie dowodowe co do zasady w całości prowadzi się przed sądem, a dowodzi się tylko tego, co jest sporne. Przesłuchania świadków często trwają godzinami, bo każda strona, zadając pytania, realizuje swoją niekiedy zaskakującą strategię procesową. Przesłuchanie świadka zaczyna strona, która go zaproponowała, potem dostaje się on w krzyżowy ogień pytań strony przeciwnej dążącej do podważenia jego wiarygodności, po czym pytania zadaje ponownie strona zgłaszająca świadka, aby wyjaśnić ewentualne wątpliwości. Dopiero po wyczerpaniu pytań (a czasem też świadka) przez strony, może przesłuchać go sąd, jeżeli wciąż widzi potrzebę doprecyzowania jego zeznań. Przyznaję, że na ten moment często czekam z niecierpliwością, bo dopiero wtedy jestem w stanie przesłuchać świadka na wszystkie te okoliczności, które uważam za istotne dla oceny zasadności oskarżenia (utrwalone nawyki z procesu inkwizycyjnego...). Co ciekawe, amerykańscy sędziowie, z którymi mam przyjemność pracować, początkowo w ogóle wykluczali zadawanie pytań świadkom, bo tak przyjęto w wielu stanach USA z uwagi na sprzeczność takiego rozwiązania z rygorystycznie pojmowaną zasadą bezstronności sądu. Dopiero wskazanie przepisu wyraźnie umożliwiającego takie działanie sadu, przekonało ich do udziału w przesłuchaniu.

Poprzednia 1234 Następna

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.