Świat



Kryzys ukraiński i my - pierwsze wnioski

autorytaryzm| demokracja| integracja| konfrontacja| Polska| Rosja| Ukraina| Unia Europejska| zbrojenia

włącz czytnik
Kryzys ukraiński i my - pierwsze wnioski
Foto: Nessa Gnatoush, Wikipedia.org

Niezależnie od tego, jak zakończy się  kryzys wokół Ukrainy, już dziś widać pewne niepokojące zjawiska, z których należałoby wyciągnąć wnioski, a nie narzekać. Widać, po pierwsze: jak kruche jest bezpieczeństwo Polski i innych krajów regionu; po drugie: jak niewiele może w takiej sytuacji zrobić, jak słaba jest, Unia Europejska.

Można oczywiście nad tym stanem biadolić, co robi większość polityków, a można też w przyszłości coś z tym zrobić.

Z czego wynika słabość zarówno Polski, jak i Unii Europejskiej, w obliczu takiego kryzysu? Ze słabości integracji wewnątrz UE. Unia nie ma, tak naprawdę dziś, ani wspólnej polityki zagranicznej, ani wspólnej polityki obronnej (nie mówiąc już o armii), ani silnie zintegrowanej gospodarki. Dochodzi do tego wyjątkowo ślamazarny proces decyzyjny. Zanim UE się zbierze, przedyskutuje, przegłosuje, państwa autorytarne, takie jak Rosja, ustanawiają już fakty dokonane. Unia jest dziś kolosem czysto teoretycznym, w statystykach, a nie w realiach.

Sytuacja ta jest niepokojąca nie tylko w obliczu konfrontacji z Rosją, ale i wobec zachodzących procesów globalnych. Bo w skali globalnej musimy zauważyć powstawanie i już istnienie nowych potęg gospodarczych i politycznych. Centrum świata ucieka znad Atlantyku, z przestrzeni od USA po UE. Na mapie gospodarczej i politycznej mamy już dwa państwa molochy: Chiny (blisko 1.400 milionów ludności) i Indie (1.200 milionów), mamy też inne szybko rosnące gospodarki (np. Brazylię).

Perspektywa na dłuższą metę jest moim zdaniem taka: jeśli Unia Europejska nie zacznie przekształcać się z federacji państw w państwo federacyjne, to za kilkadziesiąt lat przegra globalny wyścig. A może i szybciej.

Niezależnie od tego, jak bardzo się ta perspektywa pogłębiania integracji nie podoba słabiej myślącym politykom, perspektywa jest prosta: jeśli w przyszłym świecie mamy przetrwać, to musimy być znacznie silniejsi, niż dziś, a o bezpieczeństwie samotnej Polski bohatersko-honorowej, to całkiem można zapomnieć.

Powiem brutalnie: przeciwstawianie się integracji europejskiej, mrzonki o „silnych państwach narodowych w słabej Unii (Gowin, Kaczyński i inni)", to mylenie patriotyzmu z głupotą. To myślenie na dłuższą metę samobójcze. Myśleniem samobójczym jest też przeciwstawianiu się napływowi zagranicznego kapitału, kupowaniu ziemi i zamieszkiwaniu cudzoziemców w Polsce oraz Polaków za granicą. To jest myślenie polityczne rodem XIX wieku.

Poprzednia 123 Następna

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.