TK



Kurczewski. Powiedzieli, napisali... (odcinek 59)

włącz czytnik

Czy poszanowanie prawa jest uzależnione od wykształcenia?

Nie tylko i nie we wszystkich krajach. Ale rzeczy wiście można zaobserwować, że im ludzie są lepiej wykształceni, tym bardziej poddają się prawu. To jest oparte na kantowskiej idei prawa. Bez tego gwiaździstego nieba nie ma demokracji współczesnej. Nie ma państwa.

To jak w takim razie ten imperatyw kantowski, zgodnie z którym choćby się wszystko waliło i paliło, to prawo było najważniejsze – zakorzenić?

Pierwsza odpowiedź, jaka mi się nasuwa: karać polityków za to, że podważają, kwestionują i znoszą rządy prawa. Już po klęsce wrześniowej 1939 r. próbowano na uchodźstwie rozliczyć odpowiedzialnych za oparty na sanacyjnej konstytucji z 1935 r. ustrój autorytarny, ograniczono poprzez interpretację obecne w tej konstytucji jedynowładztwo prezydenta, m.in. arbitralne mianowanie Trybunału Stanu, i przygotowano projekty nowego ustroju zapewniającego ustrojową samorządność. Przegrana wojna uniemożliwiła te zmiany. Za ustrój komunistyczny też nikt nie poniósł odpowiedzialności, więc może czas, żeby winni odpowiedzieli za naruszanie konstytucyjnego ładu demokratycznego.

No dobrze, mówimy dużo o politykach, ale czy to nie jest tak, że sama jakość tworzonego prawa podważa zaufanie do niego?

Normalnie bym tak powiedział. Ludzie, jak się ich pyta, to prawie każdy potrafi podać przykład jakiegoś złego prawa. No ale kto w Polsce tworzy prawo? Politycy. To właśnie ich zła robota podważa autorytet prawa.

Kiedyś mogliśmy powiedzieć, że nie szanujemy prawa, bo przyniesiono je na czołgach. Teraz sami je sobie stanowimy. Dlaczego ono ciągle dla części społeczeństwa jest obce?

Jest pewien element historycznego dziedzictwa w tym, że nie czujemy się gospodarzami we własnym domu. Gdy sami weszliśmy do Unii, to prawie natychmiast ta Unia stała się kolejnym obcym, który nam coś dyktuje. Tak, jakbyśmy sami nią nie byli. To myślenie o współgospodarzeniu jest bardzo utrudnione i powolne. My nie mieliśmy swojego prawa, ale mieliśmy silną zawodową kulturę prawniczą, która może się pochwalić większą ciągłością niż samo prawo polskie. Mam tu na myśli wybitnych polskich prawników, których mieliśmy i w Austrii, i w Rosji, i w Prusach. Pewna ciągłość tej profesjonalnej kultury prawnej się utrzymywała. Dzięki temu później ta sanacja nie byłą taka bezprawna, jak mogłaby być, a nawet w PRL stale pulsowała ta niezależna, na tyle, na ile mogła być, adwokatura. Wielkie nazwiska obrońców politycznych, jak Anieli Steinsbergerowej czy Jana Olszewskiego. Natomiast zawsze uważałem, że ceną za profesjonalizację i, nie ma co ukrywać, długoletnie zamknięcie się tego środowiska, jest brak społecznego związania się z wymiarem sprawiedliwości

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.