TK



Zadumany Chrabota, czyli Rzeczpospolita chce nowej konstytucji dla Rzeczypospolitej

3 Rzeczypospolita| Bogusłąw Chrabota| Bronisław Komorowski| Donald Tusk| geopolityka| kohabitacja| Konstytucja| Lech Kaczyński| legislacja| PRL| Trybunał Konstytucyjny

włącz czytnik

Ma rację red. Chrabota, że prawodawstwo nie jest w Polsce najmocniejszą stroną władzy ustawodawczej. Ale cóż, krawiec tak kraje, jak mu materii staje. Jakość materiału ludzkiego w parlamencie nie jest owocem kiepskich rozwiązań konstytucyjnych, tylko politycznej gry w durnia, a nie w finezyjnego brydża. Lobbing, kumoterstwo i korupcja polityczna to też nie efekty dziurawego prawa, tylko przyzwolenia na jego omijanie bądź łamanie. Obyczaj polityczny, normy aksjologiczne są w marnej cenie. Żadne, najbardziej twarde prawo, nie wykorzeni z wtorku na środę złego uzusu. Doświadczenie budowy nowego społeczeństwa i tworzenia nowego człowieka Polacy maja już za sobą. Propozycja redaktora Rzeczpospolitej trąci tęsknotą za tamtymi czasami, choć nie podejrzewam go, by świadomie do nich chciał wracać. Obiektywnie jednak jakaś skłonność do skompromitowanej inżynierii społecznej w jego projekcie się kryje.

Na dodatek wezwanie do zadumy i debaty nad nowym kształtem ustrojowym państwa wpisują się w scenariusz kampanii wyborczej. Niektórzy kandydaci na prezydenta plotą, co im ślina na język przynosi i obiecują ziszczenie się najskrytszych marzeń o krainie miodem i mlekiem płynącej, pod warunkiem jednak ustanowienia takiego prawa, by stały się one realne.

Może redaktor nie wie, ale bez trudu może sięgnąć do gotowca: kompleksowy, czyli całościowy i nawet dość spójny projekt nowej konstytucji leży od ponad pięciu lat w szufladach jednej z partii opozycyjnych. Był on skrojony pod ówcześnie wypełniającego obowiązki prezydenta, także w ten sposób usuwał wszelkie niedogodności, jakie niosła kohabitacja. Wzmacniał władzę wykonawczą, w szczególności tę w Pałacu Namiestnikowskim ulokowaną, osłabiał pozycję premiera, o sądach nie wspominając. Dawał prezydentowi większą siłę militarną (tak, tak – przydałaby się w dzisiejszej niebezpiecznej sytuacji geopolitycznej) i tak dalej. Bez debaty realizował to, co nieśmiało wypisuje redaktor Chrabota. Odsyłam go do mojego własnego tekstu, żeby miał pewność, że z tak zaprojektowaną konstytucją „władza [będzie] mogła podjąć nowe, trudne wyzwania, kiedy się pojawią, i sprostać tym, co do których nie mamy wątpliwości, że już tu są”. Nawiasem mówiąc, rozumiem, o jakich przyszłych wyzwaniach autor może myśleć. Ale może by jednak jasno określił te, które już tu są? Czy te wyzwania to sędziowie, którzy orzekają niezgodnie z oczekiwaniami niektórych środowisk politycznych? A może media, wysługujące się wszak okrutnemu reżimowi Komorowskiego i Kopacz, nie dopuszczające do mainstreamowych łamów i sitka niezależnych i niepokornych? Może wreszcie prokuratorzy, niesłuchający wybuchowych teorii?

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.