TK



Zadumany Chrabota, czyli Rzeczpospolita chce nowej konstytucji dla Rzeczypospolitej

3 Rzeczypospolita| Bogusłąw Chrabota| Bronisław Komorowski| Donald Tusk| geopolityka| kohabitacja| Konstytucja| Lech Kaczyński| legislacja| PRL| Trybunał Konstytucyjny

włącz czytnik

Dziennik Rzeczpospolita, piórem swojego redaktora naczelnego Bogusława Chraboty, rzucił hasło do debaty nad nową konstytucją [„Potrzebna nowa konstytucja”, Rzeczpospolita 20 kwietnia 2015]. Stara bowiem – jak wszystko we współczesnym świecie szybko się starzeje, jak – nie przymierzając, automatyczna pralka czy drukarka, i  już się zestarzała, stała się niewydolna, nie zapewnia bowiem właściwej równowagi między poszczególnymi władzami.

Pisze redaktor Chrabota bardzo krytycznie:

Już za dwa lata będziemy obchodzić dwudziestolecie obowiązującej konstytucji. Powstała w innych warunkach historycznych i trudno nie mieć wrażenia, że jej ramy dziś Polsce nie służą. „Rzeczpospolita" apeluje o namysł nad jej pilną zmianą.
I redaktor zaczyna się namyślać, i temu namysłowi daje wyraz:

Państwo polskie w zaklętym kręgu niemożności". „Państwo polskie w systemowym dryfie". To częste opinie o Polsce drugiej dekady tego wieku. Obok komentarzy o „pułapce średniego rozwoju" może najczęstsze.”
Tę niemożność redaktor spolszczył z używanego przez opozycyjnego polityka pojęcia „imposybilizmu", który miał od początku transformacji zatruwać i paraliżować życie publiczne i uniemożliwiać wszelki postęp i dalsze reformy. Przynajmniej te reformy, które opozycja miałaby ochotę wprowadzić. Dlatego właśnie autor kontynuuje namysł:

Niezależnie od poglądów politycznych większość z nas ma wrażenie, że mimo wielkiego sukcesu polskiej suwerenności w ostatnich 25 latach dziś nie radzimy sobie z reformami, legislacją, standardami wymiaru sprawiedliwości, rozwiązywaniem pilnych problemów społecznych i aparatem urzędniczym. A przede wszystkim nie czujemy się odpowiedzialni za własne państwo.

Mamy oto suwerenność, temu Chrabota nie zaprzecza, ale zbudowaną na jakiejś nieporadności, szczególnie w dziedzinie wymiaru sprawiedliwościowi, który nie dochowuje standardów, na nieumiejętności rozwiązywania problemów społecznych i słabości biurokracji.

Co gorsze,

Mimo spójnej diagnozy mało kto jednak ma dziś odwagę mówić o konieczności zmiany systemu konstytucyjnego... Rządzący w większości spraw są sparaliżowani koniecznością zawierania zgniłego kompromisu. Parlament gubi sens zadumy nad dobrem publicznym w krzyżujących się interesach partii... Skąd ten dryf ćwierć wieku po odrodzeniu się polskiej państwowości? Czy aby nie ma związku z systemem sprawowania władzy?
Zadumany Chrabota przypomina też, że „finezyjny mechanizm wzajemnych ograniczeń” z „trudną kohabitacją” prezydenta i premiera to efekt niechęci społeczeństwa do państwa autorytarnego. Nie wprawdzie, dlaczego dołącza jeszcze „koniec historii Fukuyamy”, ale niech tam, intelektualna podpórka przyda się każdej deliberacji. A jest o czym traktować, w końcu trzeba udowodnić nieskuteczność „finezyjnych mechanizmów wzajemnych ograniczeń”, które są przecież kręgosłupem systemu demokracji, w której poszczególne władze wzajemnie się hamują i ograniczają, nie dopuszczając do autorytarnego przerostu jednej z nich. Zwłaszcza władzy wykonawczej.

Poprzednia 1234 Następna

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.