TK



Dziewanowski: O kulawym diable i jego kulawym dziele

"Faraon"| "Mein Kampf"| Adolf Hitler| John Toland| Joseph Goebbels| Kazimierz Dziewanowski| Napoleon| NSDAP| propaganda| Wacław Długoborski

włącz czytnik

W Niemczech hitlerowskich sytuacja była odmienna. Niemcy pragnęli rewanżu za Compiegne i Wersal, pragnęli też upewnić się o swojej wyższości nad innymi narodami. Dopóki  Hitler zdawał się dostarczać im tego, czego chcieli – działalność Goebbelsa była skuteczna i budziła nawet masowy entuzjazm. Wprawdzie, jak świadczą o tym wszystkie źródła, niemieckie masy raczej nie chciały wojny, gdy jednak ona wybuchła, sukcesy pierwszych dwóch lat umacniały wiarę w nieomylność Fuehrera. Goebbels miał więc nadal ułatwione zadanie. Zanotowano zresztą ciekawą rzecz: w tym właśnie okresie: Hitler nieco ograniczył działalność swego ministra propagandy.

Później fronty zaczęły się walić, a obraz rzeczywistości, postrzegany przez ludność, coraz bardziej odbiegał od obrazu, jaki kreśliła propaganda; przyszłość, zapowiadana przez Goebbelsa, miała coraz mniej wspólnego z tym, co się działo wokoło. Dlaczego więc tak duża liczba Niemców do końca w całości, albo przynajmniej częściowo wierzyła w fantasmagorie rozsnuwane przez kulawego doktora? Wydaje się to bardzo proste. Po pierwsze dlatego, że Goebbels mówił im rzeczy, w które oni za wszelką cenę chcieli wierzyć; po drugie dlatego, że było to dopiero pierwsze rzeczywiste załamanie się jego konstrukcji propagandowych, załamanie poprzedzone długim okresem sukcesów. Było to zarazem załamanie ostateczne, ale tego wszak wyznawcy hitleryzmu do końca nie wiedzieli. Propaganda została wtedy nasilona do niebywałych rozmiarów, a była to przecież propaganda, która przez długi czas odnosiła sukcesy. Jej twierdzenia sprawdziły się wielokrotnie, a rzeczywistość przez długi czas zdawała się potwierdzać tezy kulawego Mefista. Przecież słońce kiedyś na prawdę ozłacało Fuehrera i wszyscy widzieli to na własne oczy. Teraz, kiedy nadciągnęły chmury, łatwiej było wytłumaczyć, że to zjawisko przejściowe, dokładnie zresztą przewidziane; trzeba więc cierpliwie doczekać chwili, kiedy słońce pojawi się znowu.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.