TK



Dziewanowski: O kulawym diable i jego kulawym dziele

"Faraon"| "Mein Kampf"| Adolf Hitler| John Toland| Joseph Goebbels| Kazimierz Dziewanowski| Napoleon| NSDAP| propaganda| Wacław Długoborski

włącz czytnik

Na tym drastycznym przykładzie – i na wielu innych, które sobie pracowicie od lat zapisuję – opiera się teza, którą pragnę tutaj wyłożyć. Brzmi ona: propagandę totalitarną należy traktować bardzo poważnie, poświęcać jej baczną uwagę. Ale nie dlatego, że jest ona tak skutecznym i groźnym narzędziem sterowania masami i tworzenia posłusznej władcom rzeczywistości. Pod tym względem jej efektywność wydaje się coraz bardziej wątpliwa. Dlatego, że. stanowi wierne odbicie sposobu myślenia grup rządzących. Ujmując rzecz inaczej: przedziwnym paradoksem jest, że najmocniej w propagandę wierzą ci, którzy ją sami tworzą. A jeszcze inaczej: śledząc  propagandę, dowiesz się nie tego, jak rzeczywistość rozumieją masy, lecz jak ją rozumieją, albo chcą rozumieć rządzący. Ci na dole nieraz widzą, jak dalece propaganda odbiega od rzeczywistości. Pomylić te dwie rzeczy i wziąć jedną za drugą mogą tylko ci na górze.

***

Zaczęło się – wtedy, na samym początku – od bardzo głębokiego, iście diabelskiego rozumowania. Istnieją podstawy, by sądzić, że na początku swojej kariery u boku Hitlera Goebbels budował swoją propagandową konstrukcję w sposób wyrozumowany,  od czasu do czasu przyglądając się jej z boku, w pełni świadomy tego, co budował. Joachim Fest napisał: „Ze świadomą przesadą można by powiedzieć, że narodowy socjalizm był propagandą udającą ideologię  – to znaczy żądzą władzy, która tezy ideologiczne formułowała zawsze pod kątem maksymalnego efektu psychologiczno-propagandowego, postulaty zaś czerpała z mistrzowsko wyczuwanych nastrojów i instynktów mas. .Dzięki tej właśnie umiejętności niemal nadprzyrodzonego wyczuwania „ducha” mas narodowy socjalizm, zdawało się, nie potrzebował własnej idei, jakiej wszystkie masowo ruchy historyczne zawdzięczały swe powstanie i swą zwartość… Większość elementów ideologicznych, które wchłonął w siebie narodowy socjalizm, stanowiła po prostu oceniany pod kątem skuteczności masowego oddziaływania materiał, dla nieprzerwanego fajerwerku propagandowego. Sztandary, okrzyki „Heil!”, fanfary, kolumny marszowe, transparenty i ”promieniste katedry”, cały arsenał  rozwijanych  z olbrzymią pomysłowością  środków dla wywołania nastrojów kolektywnego rauszu zmierzał do samounicestwienia jednostki, do permanentnego zatracenia świadomości, a celem tego wszystkiego było totalne podporządkowanie sobie wpierw własnych zwolenników, następnie zaś całego narodu… Co prawda, ucieczka w świat irracjonalny, gdzie, polityka stawała się sprawą wiary, sprawą „światopoglądu”‚ – odpowiadała gwałtownie odczuwanym pragnieniom zdezorientowanych mas, ale kierunek, który przybierała, formy, w których się manifestowała, były wynikiem świadomej, makiawelistycznej myśli: pozornie żywiołowe pragnienie przy bliższym przyjrzeniu okazuje się planowo i zręcznie podsyconym irracjonalizmem, któremu współczesne totalitarne religie społeczne zawdzięczają wyznawców, a nawet swą egzystencję. Joseph Goebbels był mózgiem tej całej operacji manipulowania duszami” (3).

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.