TK



Grzymała-Moszczyńska: Polak w podróży permanentnej

edukacja| emigracja| etnocentryzm| eurosieroty| Halina Grzymała-Moszczyńska| kapitał społeczny| kształcenie nauczycieli| Michał Garapich| Polonezköy

włącz czytnik

Bo dla ludzi bardzo ważne jest poczucie identyczności. Istnieje metafora, która świetnie, choć skrótowo opisuje istotę sprawy: żeby móc rosnąć i się rozwijać, roślina potrzebuje korzeni. Człowiek też takich korzeni potrzebuje, a tym, co go ukorzenia, jest poczucie, że otaczają go ludzie o podobnych wartościach, z którymi coś go łączy. Innymi słowy, człowiek musi być skądś.

A jeśli roślinie odetnie się korzenie?

Ona będzie jeszcze jakiś czas całkiem nieźle funkcjonować, chociaż już nie urośnie i się nie rozwinie. Podobnie jest z człowiekiem – jeżeli straci poczucie identyczności, stanie się całkiem transnarodowy i uniwersalny, aż chciałoby się powiedzieć „transgeniczny”. Ale w którymś momencie zacznie mu czegoś brakować.

Jesteśmy już narodem transgenicznym?

Widzę coraz więcej hybryd, które nazywają się „dziećmi trzeciej kultury”. Ich rodzice z powodów zawodowych migrowali wielokrotnie. Dzięki temu młodzi ludzie mówią teraz kilkoma językami, mieszkali w wielu krajach, dobrze znają wiele kultur, łatwo przechodzą między jedną a drugą. W któryś momencie okazuje się, że mają jeden główny problem: nie wiedzą, skąd są. Skutkuje to najróżniejszymi dysfunkcjami.

Uważa się – i słusznie – że powracający do Polski migranci to jeszcze niewykorzystane źródło kapitału społecznego. Nauczyli się, na przykład na Wyspach Brytyjskich, grzeczności, ogłady czy dobrego etosu pracy. To potencjalni świetni pracownicy i obywatele.

Oni mogliby stać się ważnym zasobem, gdyby zostali właściwie wykorzystani. Tymczasem rzeczywistość jest inna – ich potencjał często jest marnowany. W przeważającej mierze pracownik, który wrócił do kraju z doświadczeniem pracy w zachodniej firmie i świetnie opanowanym językiem, jest w Polsce postrzegany jako zagrożenie. Pracodawca uważa, że będzie się mądrzył, mówił, jak jest gdzie indziej, czyli podważał autorytet szefostwa. I do tego może chcieć za swoje kompetencje większego wynagrodzenia. Reemigranci nie są więc traktowani jako zasób, ale jako ludzie, którzy rozbijają rutynę. Taki obraz wyłania się z moich badań.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.