TK



Kapitał społeczny – bardzo długi cień historii

chlopstwo| Edward Gierek| Elżbieta Kaczyńska| feudalizm| inteligencja| Jacek Kochanowicz| Jacek Tarkowski| Janusz Czapiński| kapitał społeczny| Kazimierz Wyka| klasa kreatywna| mieszczaństwo| PRL| spółdzielnie rolnicze| Władysław Gomułka

włącz czytnik

 

5. Molekuły czy zespoły

Z takim dziedzictwem chłopskich zachowań, indywidualnej walki o przetrwanie weszliśmy 1 stycznia 1990 roku w nowy porządek rynkowej gospodarki kapitalistycznej. Od dnia 1 stycznia 1990 społeczeństwo funkcjonujące przez ponad 70 lat wedle struktur Gemeinschaft miało z dnia na dzień zacząć działać w zupełnie nowym systemie Gesellschaft. To znaczy w systemie, w którym regulowanie stosunków między ludźmi, miedzy gospodarstwami domowymi, przedsiębiorstwami i państwem regulowanych na zasadzie umowy, kontraktu, w którym mamy do czynienia z bezosobowym, czystym rachunkiem strat i zysków, racjonalnym działaniem niezależnym od emocji, wzajemnych powiązań pokrewieństwa i znajomości. 

Po 25 latach polskiej transformacji profesor Janusz Czapiński pisze; „Żyjemy ciągle w kulturze zawiści i nieufności. Nie wyruszyliśmy jeszcze w drogę ku społeczeństwu obywatelskiemu. Ale rozwijamy się, i to w całkiem niezłym tempie, tyle że dużo szybciej indywidualnie niż zespołowo. Polacy opanowali nieźle sztukę gry z państwem i w związku z tym widzą coraz słabszy związek między tym, co robi państwo (tzw. władze), a tym, jak wygląda ich własne życie.[…] Rozwijamy się wciąż molekularnie a nie zespołowo”. Warto zwrócić uwagę, że ten sam wątek trudności, problemów wzrostu i rozwoju odczytujemy w rozmowie Grzegorza Sroczyńskiego z profesorem Jerzy Hauserem w Gazecie Wyborczej[25] z sierpnia 2014 roku.

Oczywiście w tych zdaniach diagnozy stanu polskiego społeczeństwa mamy dwie różne płaszczyzny odniesienia.

Pierwsza to relacja indywidualnego życia i funkcjonowania władzy państwowej. Tak jest rzeczywiście. Tak jest dlatego, że w latach 1989 -2009 obywatele rządzeni byli przez 15 różnych gabinetów rządowych – średnio co rok i jeden kwartał nowy rząd. Trudno jest identyfikować się z państwem, w którym prawie co chwila zmieniały się rządy. Trochę tak, jak we Włoszech. Zachowania odziedziczone po „byłym ustroju”, zachowania z piosenki Młynarskiego „róbmy swoje”, do którego dopisać trzeba hasło Owsiaka „róbta co chceta” – sprawiały, że każdy jak potrafił robił swoje i robił co chciał w myśl formuły „ co nie zakazane – to dozwolone”. Wraz z inflacją prawa – coraz nowych ustaw i przepisów, których nikt nie był w stanie ogarnąć i zrozumieć, każdy starał się przetrwać, przeżyć nie bacząc na państwo. Opieszałość działania sądów sprawiała, że trudno było uznać co jest, a co nie  jest dozwolone.  Przedsiębiorcy często latami czekali na orzeczenia sądów uchylające decyzje urzędów skarbowych. Państwo stawało się coraz bardziej opresyjne,  w szczególności wobec przedsiębiorców, którzy padali pod naporem kontroli i oskarżeń izby skarbowych, a wymiar sprawiedliwości coraz bardziej opieszały. Trudno jest zatem było wiązać własne życie z funkcjonowaniem państwa. Tym bardziej, gdy jest to państwo, które samo nie potrafi się obronić przed ingerencją z zewnątrz. To wszystko sprawia, że jak czytamy u Elżbiety Kaczyńskiej, w której równocześnie: „Domagamy się poszanowania naszych praw, ale nie potępiamy tych, co uchylają się od płacenia podatków, pobierają zasiłki chorobowe na „lewe” zaświadczenia, zwłaszcza dalecy jesteśmy od potępienia kuzyna, krajana, kumpla”. Natomiast za nasze niepowodzenia czynimy odpowiedzialnymi jakieś tajemne siły, knujących i spiskujących przeciw nam Żydów, obce banki, Rosjan, Niemców, NATO, liberałów i zielonoświątkowców”[26]

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.