TK



Morawski: Ostry zakręt czy kontynuacja?

Beata Szydło| Ferenc Gyurcsany| gospodarka| Mateusz Morawiecki| model rozwoju| OECD| PKB| system regulacyjny| transformacja| Viktor Orbán| wolny rynek

włącz czytnik

Niestety, kilka wyzwań rozwojowych, które powinny znaleźć się na liście priorytetów każdego rządu, jest przez obecną władze pomijanych (co nie oznacza, że poprzednie władze poświęcały im wystarczającą uwagę). Wymieniłbym dwa obszary, które pilnie wymagają zmian: rynek pracy oraz struktura finansów publicznych.

Przede wszystkim potrzebujemy w Polsce znacząco zwiększyć aktywność zawodową, czyli udział ludzi pracujących w ogólnej populacji potencjalnie zdolnej do pracy. Obecnie stopa aktywności zawodowej w Polsce wynosi 68 procent, wobec średniej unijnej na poziomie ponad 72 procent. Różnica jest pozornie niewielka, ale trzeba dodać kilka uwag, by zrozumieć sens problemu. Wszystkie kraje, które osiągnęły sukces gospodarczy i z którymi chcemy się porównywać, mają stopę aktywności zawodowej wyraźnie powyżej średniej unijnej – średnia jest zaniżana przez takie „czarne owce”, jak Grecja, Węgry, Włochy czy Rumunia. Ponadto Polska w większym stopniu niż kraje zachodnie doświadczy negatywnych efektów recesji demograficznej w postaci znaczącego spadku emerytur (a konkretnie stopy zastąpienia, czyli relacji pierwszej emerytury do ostatniej pensji). Zwiększenie aktywności zawodowej to najlepszy dostępny sposób, by ograniczyć negatywne skutki zmian demograficznych. Niestety, w tym obszarze nie ma konkretnych planów lub nawet są pomysły, które mogą zaszkodzić.

Drugim obszarem koniecznych zmian są finanse publiczne. W najbliższych 10–15 latach budżet zacznie odczuwać dużą presję na wzrost wydatków na służbę zdrowia (to na pewno) oraz emerytów (to możliwe, jeżeli spadek emerytur wymusi wprowadzanie zasiłków dla osób starszych). To wywoła dwa rodzaje problemów: kłopoty z utrzymaniem stabilnego długu publicznego oraz zmniejszenie puli środków finansowych dostępnych na finansowanie badań, rozwoju i innowacji. W tym kontekście mało zrozumiała jest strategia rządu, by utrzymywać deficyt finansów publicznych w okolicach 3 procent PKB, czyli na maksymalnym poziomie dopuszczanym regulacjami UE, który nie daje przy tym możliwości obniżenia długu. Kraj, który w dobrych czasach nie redukuje zadłużenia, musi prędzej czy później wpaść w turbulencje fiskalne. Nam może się to przytrafić w najmniej korzystnym momencie – w następnej dekadzie, gdy wzrost gospodarczy spowolni, a presja fiskalna wzrośnie.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.