TK
Na wokandzie: B. Piwnik o największej władzy na ziemi
Barbara Piwnik| FOZZ| Leszek Miller| Minister Sprawiedliwości| niezależność sędziego| niezawisłość sędziowska| sprawy karne| wokanda| zawód sędziego
włącz czytnik– Jaki był zatem powód Pani nominacji? Jaka korzyść polityczna dla premiera?
– Pewnie wizja pana premiera Millera gdzieś zgadzała się z moją niepokornością, moimi pomysłami, pewnie dostrzegł we mnie babę-tarana, która zna się na tym, czym się zajmuje. Jeśli wymiar sprawiedliwości, razem z prokuraturą, byłby postrzegany jako lepszy, skuteczniejszy, sprawniej działający, to nie byłaby to wystarczająca korzyść polityczna?
– Tyle, że ministrem i prokuratorem generalnym była Pani dziewięć miesięcy…
– Mogę tylko powiedzieć, że pan premier Miller przyznał niedawno, że jego błędem kadrowym było to, że zgodził się na moje odwołanie.
– Po owocach ją poznacie…
– A co można zrobić przez dziewięć miesięcy, oprócz – co częste u polityków – opowiadania w mediach, że zrobię to i tamto, i stwarzania wrażenia, że to jest już załatwione? Za mojej kadencji, gdyby spojrzeć w dane z tamtych lat dotyczące wpływu i załatwialności spraw, w sądach zaczęło dziać się lepiej. Dodatkowo, na spotkaniach z prokuratorami mówiłam, że ich praca nie może być wyłącznie narzędziem presji na obywatela, że ich też obowiązują zasady bezstronności, domniemania niewinności, obiektywizmu. Starałam się ich przekonać, by przed sądem nie grali roli kibiców, tylko byli aktywni w popieraniu swoich oskarżeń. A jeśli widzą, że ich teza upada dowodowo, żeby – jako rzecznicy interesu publicznego – mieli odwagę odstąpić od oskarżania i wnosić o uniewinnienie. Tyle, że zmiana nawyków wymagała czasu, którego nie miałam.
– Nie żałuje Pani tego ministra?
– To była jedna z lepszych decyzji, jaką podjęłam. Uważam, że całe życie zawodowe sędziego to jest nieustanna potrzeba kształcenia się, rozwijania, poznawania faktów, nie plotek. I jeśli jako minister mogłam być świadkiem mechanizmów władzy, zdobyć wiedzę, jakiej bym inaczej nie zdobyła, to bardzo wzbogaciło mnie to jako sędziego. Zawód sędziego wybrałam sobie raz na całe życie i jeszcze przed zaprzysiężeniem na ministra zapowiadałam, że wrócę do sądu pierwszej instancji. I wróciłam z tego ministra, do pierwszej instancji, na najniższy szczebel w hierarchii, nie załatwiając siobie po drodze awansu czy innych korzyści.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
W Senacie nt. modelu dojścia do urzędu sędziego
Na wokandzie: Twierdza nie do zdobycia
M. Gersdorf: sędzia nie jest urzędnikiem
Na wokandzie: Złotoust(n)e motywy
Znaczenie nowej procedury karnej dla przedsiębiorców
B. Komorowski: "Niezależność sądownictwa fundamentem państwa demokratycznego"
Na wokandzie: Sędzia, czyli arbiter
A. Rzepliński: Być sędzią
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.