TK



Nie ja mieszałem beton, czyli dlaczego staję się przeciwnikiem transparentności w życiu publicznym

Adam Struzik| Modlin| przetargi| ustawa o zamówieniach publicznych| zamówienia publiczne

włącz czytnik

Niestety, nie uda nam się zmienić zamówień publicznych. Nie uda nam się jeśli będziemy dalej udoskonalać proces, kontrole, superrewizje i komisje odwoławcze. Jeszcze bardziej rozbudowany proces postępowań, jeszcze większe odsunięcie odpowiedzialności za osiągnięcie celu – to będzie dalej sprzyjało mistrzom zabezpieczeń i wirtuozom paragrafów, a nie tym, którzy chcą dojść do celu.

Czy może być gorzej?

Dlaczego staję się przeciwnikiem transparentności w życiu publicznym?

Tematem dnia jest przejrzystość władzy. Chcemy wiedzieć jak podejmowane są decyzje. Chcemy poznać opinie, które na nie wpłynęły. Pragniemy dowiedzieć się kto przygotowywał te opinie, kto za nimi stoi. Internet i jego narzędzia spowodowały, że nie tylko łatwo porównywać teksty czy propozycje legislacyjne, ale także można szeroko i natychmiast o tym powiedzieć. Otwarte społeczeństwo, społeczeństwo w nieustannej interakcji z rządem, stwierdza że nie jest już niezbędny e-government, kiedy można osiągnąć we-government!

A przed moimi oczami pojawia się ustawa o otwartości w życiu publicznym. I urzędnik prowadzący otwarte konsultacje, otwarty dialog czy – zgodnie z artykułem 393a, ustęp 43 – gromadzący opinie interesariuszy. Ten urzędnik, maestro komunikacji społecznej, będzie się specjalizował w precyzyjnym wykonywaniu tego prawa. Czy osiągnięcie celu, dla którego prowadzona bedzie dana konsultacja stanowić będzie o karierze urzędnika? Nie. Czy czas w jakim zostanie podjęta decyzja i coś zacznie działać będzie decydował o odpowiedzialności urzędnika? Nie. Decydować będzie prawidłowość przeprowadzenia procesu. Procedura będzie królem. Odpowiedzialność mają tylko ci co mieszają beton. Czy to czegoś nie przypomina?

(PS. Ostatni akapit jest w sarkastycznym tonie, ale już dzisiaj widać jak politycy i urzędy stają się mistrzami dialogu. Przy czym zajmują się głównie dialogiem i związanym z tym PR-em odsuwając od siebie i przesuwając w czasie decyzje. Decyzja? Odpowiedzialność? Przecież dyskutujemy, rozmawiamy… Za chwilę ktoś wpadnie na pomysł, żeby to wszystko skodyfikować… A ja dumam: czy wolę iść do lekarza, który ze szczegółami opowie ci o procesie leczenia czy do takiego, który mnie wyleczy?)

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.