TK



Polska po 25 latach: Mączyńska - Transformacja na 3 z plusem

Adam Smith| John Maynard Keynes| kapitalizm| leseferyzm| Leszek Balcerowicz| Liberalizm| neoliberalizm| ordoliberalizm| społeczna gospodarka rynkowa| Tadeusz Mazowiecki| terapia szokowa| transformacja

włącz czytnik

Jakie to były warunki?

Prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych, deregulacja, liberalizacja, w tym liberalizacja rynków finansowych i w handlu, likwidacja barier dla zagranicznych inwestycji bezpośrednich itp.

Warunki te wyznaczał Konsensus Waszyngtoński – zbiór zasad, którymi kierował się MFW w odniesieniu do krajów przechodzących trudności gospodarcze i potrzebujących pomocy. Oznaczał on narzucenie jednolitych zasad, jednego garnituru dla wszystkich krajów, bez względu na różnice kulturowe i ich specyfikę społeczno-gospodarczą. To podejście musiało przynieść negatywne następstwa. W starciu krajów doświadczonych wolnorynkowo z krajami początkującymi, te drugie były na znacznie słabszej pozycji.

Jak pisze prof. Witold Kieżun w „Patologii transformacji”, wiele przedsiębiorstw w Polsce sprzedaliśmy w tym czasie za niewielką cenę. W dodatku nie dopilnowaliśmy warunków tych transakcji. Wielu inwestorów zagranicznych kupiło przedsiębiorstwa tylko po to, żeby je zlikwidować lub przejąć kontrakty i kontakty handlowe. Sporo firm – producentów zagranicznych opanowało polski rynek, a wiele polskich przedsiębiorstw nie wytrzymało konkurencji i w tym starciu przegrało. Z producentów staliśmy się dystrybutorami – pralek, telewizorów i innych wyrobów.

Czy można było przewidzieć skalę tych negatywnych następstw?

Ta kwestia do dziś jest kontrowersyjna. W początkowej fazie transformacji, w połowie lat 90. ub. wieku w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym pod kierunkiem prof. Zdzisława Sadowskiego, ówczesnego prezesa, opracowane zostały raporty i ekspertyzy, w których szczegółowo przedstawiono ryzyko i zagrożenia, jakie mogą być następstwem pospiesznej prywatyzacji. Wskazywano w nich na zagrożenia będące wynikiem terapii szokowej, którą prof. Kołodko ocenia jako „szok bez terapii“.

Dokonując oceny transformacji ustrojowej skupiamy się na kwestiach gospodarczych. Gdzie w tym wszystkim jest pojedynczy człowiek?

Poruszyła pani fundamentalną kwestię: transformacja miała być dla ludzi. Bo to ludzie, zniechęceni nieprawidłowościami w systemie socjalistycznym – niskimi płacami, nędznymi warunkami socjalnymi – podjęli walkę o poprawę warunków życia. Ruch solidarnościowy to był przecież ruch robotniczy. Ale jak wiadomo „rewolucja pożera własne dzieci“. I tym razem też tak się stało, bo głównymi przegranymi transformacji stali się właśnie robotnicy. Zlikwidowano w tym czasie wiele zakładów produkcyjnych oraz PGR-ów, nie zapewniając ich pracownikom odpowiednich warunków przystosowania się do nowych realiów.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.