TK



Spory wokół ugody z komunistami w końcu lat 80-tych XX wieku

Bronisław Geremek| Czesław Bielecki| fenomen Solidarności| Franciszek Blachnicki| Jacek Kuroń| Jan Lityński| komitet obywatelski| Krzysztof Wyszkowski| Lech Wałęsa| PRL| Solidarność Walcząca| stan wojenny| TKK NSZZ "Solidarność"| Wojciech Jaruzelski| Zbigniew Bujak

włącz czytnik

 Poza strukturami „Solidarności” drugą siłą, która z dystansem oceniała podjęcie rozmów z komunistami, była „Solidarność Walcząca”[22].

Rada Solidarności Walczącej i ja sam postanowiliśmy, że nie wejdziemy w te negocjacje z komunistami, nie poprzemy ich. Przeważyło przekonanie, że z zarysowującego się kształtu ugody raczej nic dobrego nie powstanie. Dominowała obawa o to, że Solidarność, która przeżyła najcięższe lata nie tracąc moralnego kręgosłupa, teraz może zostać sponiewierana. Obawialiśmy się, że to się skończy moralnym chaosem, zaprzedaniem się części przywódców. Były też jednak inne opinie. Wskazujące na to, że «okrągły stół» to szansa. (…) Pewna część Rady przychylała się do tego, by w ten proces się włączyć. Padały argumenty, że nasz sprzeciw postawi nas w opozycji wobec części naszych przyjaciół, że teraz te solidarnościowe środowiska, którym na przekór wszystkim działaniom reżimu udawało się trzymać razem, ulegną głębokim podziałom.[23]

 Okrągły Stół do dzisiaj wywołuje spory, tym żywsze, iż z perspektywy prawie ćwierć wieku wiemy więcej. Szczególnie na temat jego negatywnych skutków, a głównie tego, co uczestnicząca w nim ekipa zrobiła, względnie czego nie zrobiła – po 4 czerwca 1989[24].

Jeden z zajmujących się tym zagadnieniem politologów uważa:

 Nie można jednak mówić o spisku z jednego podstawowego powodu. Moim zdaniem mówienie o spisku wynika z błędnego spojrzenia na rolę okrągłego stołu i przywiązania do tego mitu, że przy okrągłym stole komuniści pokojowo oddali władzę. Jeśli to jest biała legenda, to tu następuje kropka. W czarnej legendzie następuje przecinek i ciąg dalszy brzmi: w zamian za gwarancje bezpieczeństwa i świetlanej przyszłości w postkomunistycznej rzeczywistości. Tymczasem oni żadnej władzy przy okrągłym stole nie zamierzali oddawać. Okrągły stół był, w moim przekonaniu, zabiegiem w dużym stopniu o charakterze socjotechnicznym, nad którego wyborczymi konsekwencjami nie w pełni później udało się kierownictwu PZPR zapanować. Przy okrągłym stole naprawdę chodziło przede wszystkim o przeniesienie centrum władzy z KC PZPR do urzędu prezydenta. PZPR miała się gdzieś tam reanimować na zapleczu urzędu prezydenckiego.[25]

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.