TK
Wyczekiwany budżet, niechciana inicjatywa
budżet partycypacyjny| inicjatywa lokalna| realizacja zadania publicznego| samorząd terytorialny| zadanie publiczne
włącz czytnikNie cichnie dyskusja na temat wprowadzania przez polskie samorządy budżetów partycypacyjnych. Tymczasem podobne rozwiązanie – nie tak rewolucyjne, lecz łatwiejsze do zastosowania – obowiązuje
Wprowadzono je do ustawy o działalności pożytku publicznego ponad dwa lata temu zapisami o tzw. inicjatywie lokalnej. W ręce mieszkańców trafił konkretny instrument, dzięki któremu mogą istotnie współdecydować o wydatkowaniu pieniędzy z publicznej kasy. Właściwie to należy powiedzieć, że mogliby współdecydować, gdyby nie fakt, że przepisy te pozostają martwe.
Metoda drobnych kroków
Na samym początku chciałbym wyraźnie i wprost powiedzieć – budżet partycypacyjny to pomysł ciekawy i potrzebny. I jedna z takich idei, która swobodnie opiera się zarzutom o sens jej wprowadzenia. Argumenty przeciwko wydają się wręcz absurdalne. Trudno sobie bowiem wyobrazić lepsze rozwiązanie, które w tak kategoryczny sposób mogłoby właściwie ustawić relację mieszkańcy – samorząd, czy może nawet obywatel – państwo.
Należy postawić inne pytanie. Czy wprowadzenie w niedalekiej przyszłości budżetów partycypacyjnych jest realne, a przede wszystkim racjonalne? Czy to właściwy moment? Czy należy przyjąć, iż jest to konieczna ale nieco odległa perspektywa? A jeśli tak, to jakimi krokami do niej dojść? I jakie instrumenty powinny temu służyć? Więcej – czy może już jakieś istnieją?
Pragmatyzm wykonywanego zawodu powoduje, że od zawsze jestem zwolennikiem małych lecz konsekwentnych kroków służących realizacji dalekosiężnego celu. Za taki uznaję moment, gdy realnym będzie wprowadzenie budżetu partycypacyjnego przez polskie samorządy. Dlaczego? Pracowałem w szeregu instytucji publicznych, ale przede wszystkim dla największego polskiego samorządu, jakim jest samorząd warszawski. Udało mi się przyjrzeć relacjom, jakie de facto ma formatować w nowy sposób idea budżetu partycypacyjnego. Ta idea to zmiana w sposobie myślenia o urzędniku, samorządzie, jego roli. I w równym stopniu chodzi tu o nowe samookreślenie się, zaktywizowanie mieszkańców, jak i urzędników.
Dziś mentalnie pracownicy urzędów lokalnych są jedną z najmniej energicznych grup zawodowych. Bierni, ale wierni – etatom i świętemu spokojowi. Parafrazując biografa Ludwika XVI – poziom ołowiu we krwi tych ludzi jest iście zatrważający. A postrzeganie mieszkańców jako petentów powszechne i bezsprzeczne.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Dane osobowe kontra partycypacja?
Budżet partycypacyjny staje się popularny
ISP: eksperci współpracujący z MAiC przygotowali Kodeks Konsultacji
Biuletyn Kompas - Budżet partycypacyjny w Płocku
Budżet obywatelski w Łodzi wynosi 20 mln
Rady osiedla: kolejny przykład partycypacji z Płocka
Kompas: Inicjatywa lokalna mieszkańców według rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody
Kompas - Dąbrowski Budżet Partycypacyjny
Jak usprawnić budżet obywatelski?
Kompas - Budżety obywatelskie w innych państwach europejskich: przykład Niemiec i Szwecji
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.