Debaty



Po wyborach samorządowych 2014 roku – o efektywności i przejrzystości procesu wyborczego

frekwencja| głos nieważny| Krajowe Biuro Wyborcze| liczenia głosów| OBWE| obwodowe komisje wyborcze| Państwowa Komisja Wyborcza| wybory samorządowe| wynik wyborczy

włącz czytnik

Odwołując się do osobistego doświadczenia w pracach komisji odrzucam hipotezę, że różnice powstają ze względu na masowe działania celowe członków komisji wyborczych. Hipoteza taka ponadto nie ma poparcia ani w badaniach, ani w dotychczasowym orzecznictwie sądów powszechnych w Polsce. Oczywiście ostatnie wybory podlegają badaniom uprawnionych organów, w tym wymiaru sprawiedliwości, więc za wcześnie jest oceniać skalę nieprawidłowości w stosunku do poprzednich wyborów. Jednak poza omówionymi już zagadnieniami związanymi z głosami nieważnymi oraz problemami z systemem informatycznym nie dysponujemy aktualnie przesłankami, które te wybory w jakiś istotny sposób różnicowały od wcześniejszych.

Oczywiście zdarzają się nieprawidłowości, z którymi należy sobie radzić za pomocą istniejących środków ochrony prawnej. Przykładowo 13 lat temu jako przewodniczący spotkałem się z niezręczną dla mnie sytuacją, gdy członek komisji i mąż zaufania znający się z jednej opcji politycznej postanowili wziąć karty do głosowania do Senatu i liczyć je we dwóch poza głównym stołem, przy którym pracowała komisja. Jako przewodniczący musiałem zareagować z wielu powodów. Pierwszy i podstawowy to ten, że mężowi zaufania nie wolno wykonywać czynności które są zadaniami członków komisji, a jedynie je obserwować. Drugi to właśnie aspekt znajomości osobistej członka komisji i męża zaufania. Trzeci to ten, że kilkanaście lat temu to właśnie wybory do Senatu były najbardziej wrażliwe na nieprawidłowości, ponieważ w przypadku gdy wyborca nie skorzystał z wszystkich przysługujących mu głosów, to ewentualne dostawienie krzyżyka mogło modyfikować wynik wyborów, ale nie musiało powodować unieważnienia głosu. Na zagadnienie to wyczulali mnie sami kandydaci jeszcze przed wyborami. No i czwarty to niepisana zasada, że „kto liczy, ten nie ma długopisu”. Właśnie ze względu na problem głosów nieważnych praca komisji powinna być tak zorganizowana, żeby osoba która w danym momencie liczy karty, nie miała innych obowiązków związanych z używaniem długopisu np. notowania liczby policzonych kart. Powinna móc dane podyktować komuś, kto nie liczy kart, ale właśnie np. spisuje obliczenia innych członków. Oczywiście liczebność komisji i zakres prac nie zawsze pozwala na takie rozdzielenie zadań, ale nawet gdy taki model nie jest możliwy, to jednak osoba która ma karty, a chce coś zanotować nie powinna mieć kart wyjętych z urny w rękach razem z długopisem. Obowiązek reakcji na nieprawidłowości spoczywa w pierwszej kolejności na przewodniczącym komisji. Jednak prawo do interwencji np. poprzez zgłoszenie do protokołu uwag na zachowanie członka komisji czy męża zaufania przysługuje każdemu członkowi komisji oraz innym mężom zaufania.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Kazimierz | 04-12-14 09:27
Namawiam redakcję, żeby wysłała ten artykuł do polityków, którzy oskarżają PKW o dopuszczenie do sfałszowania przez koalicję PO-PSL ostatnich wyborów. Z nikczemnością trzeba walczyć racjonalnością, a powyższy artykuł to właśnie wzór rozsądnego, wyważonego myslenia.