Debaty



Prof. Turski: Sztandar nieuctwa płynie ponad trony

6-latki| edukacja| elementarz| Finlandia| Komisja Edukacji Narodowej| Komitet Badań Naukowych| Korea Płd.| Marian Falski| Ministerstwo Edukacji Narodowej| nieuctwo| szkolnictwo publiczne

włącz czytnik

Tylko niepoprawni zwolennicy biurokracji mogą twierdzić, że tzw. proces boloński w szkolnictwie wyższym przyczynił się do czegokolwiek więcej niż do obniżenia poziomu studiów wyższych w tych krajach, które jak Polska starają się bezkrytycznie wprowadzić go w życie.

Ostatnio w wielu krajach podjęto jednak interesujące debaty, przeprowadza się też odważne eksperyment edukacyjne, np. w Korei Południowej. Prezydent Barack Obama uważa fakt nieprzygotowania edukacji amerykańskiej (i to pomimo dominacji USA w światowej nauce) do sprostania tym wyzwaniom za równie ważny jak sprostanie zagrożeniom terrorystycznym. Rządy wspierają dziesiątki obywatelskich projektów w różnej skali mających znaleźć całościowe lub tylko cząstkowe rozwiązanie.

W wielu krajach – ale nie w Polsce. Na sytuacje panującą w naszym szkolnictwie powszechnym, podobnie zresztą jak i w wyższym, organizacji badań naukowych, czy w podobnie szarpaną nieumiejętnymi próbami pseudo refom opieką zdrowotną nakłada się jeszcze wyjątkowa niekompetencja mediów, zarówno elektronicznych jak i tradycyjnych, w informowaniu społeczeństwa o praktycznie wszystkim co dotyczy kształcenia i nauki.

Przykładem klinicznego nieuctwa mediów była, toczącą się w połowie grudnia 2014 r. kilkudniowa debata o „sensacji dydaktycznej dwudziestego pierwszego wieku” tj. zniesieniu w Finlandii obowiązku nauczania dzieci pisania ręcznego. Błąd w tłumaczeniu komunikatu o zaniechaniu obowiązkowego nauczania kaligrafii wywołał lawinę komentarzy i wypowiedzi „ekspertów”. Znacznie bardziej niebezpieczne było de facto masowe wsparcie mediów i partii opozycyjnych dla działalności ruchu „obrony niewinnych 6 letnich dzieci od kaźni szkoły powszechnej”. Nawet dziś, gdy ruch ten już jawnie walczy o to, o co chodziło mu od samego początku, tj o odebrania świeckiemu państwu prawa o decydowaniu o zakresie i tematyce nauczania w szkole, spotyka się on z poparciem sporej liczby publicystów i polityków. Za czasów poprzednich rządów PIS-u mieliśmy już przedsmak tego typu reform, gdy Ministerstwo Edukacji Narodowej rozważało wprowadzenie do szkół nauczania… kreacjonizmu.

Polska szkoła wyszła z epoki realnego socjalizmu poturbowana fatalnymi decyzjami podejmowanymi jednak głównie w końcowej, gnilnej, fazie reżymu. Z tego okresu pochodzi owa decyzja o maturach z matematyki, której nie udawało się zmienić przez przeszło ćwierć wieku. Nienawiść do matematyki jest zresztą w Polsce chorobą pandemiczną wśród przedstawicieli prawicy i lewicy politycznej. Szczególnie dziwi tu stanowisko lewicy, zarówno tej betonowej z czasów PRL-u jak i tej współczesnej. Jeden z niedawnych liderów ideologicznych partii Twój Ruch potępił w prasie nauczanie w szkołach trygonometrii, szczególnie funkcji trygonometrycznej tangens. Ta głupota nie wzbudziła cienia reakcji publicystów, którzy tygodniami debatowali nad podobnej skali bezsensem wypowiedzi tegoż polityka w sprawach obyczajowych.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.