Publicystyka



Arabska wiosna, europejska jesień

włącz czytnik

Aż dziw bierze, że według kolejnych sondaży poparcie Polaków dla przyjęcia uchodźców wciąż oscyluje wokół 50% – mniej więcej połowa obywateli widzi takie lub inne powody, dla których warto włączyć się w europejskie działania humanitarne. To zarazem około 50% obywateli, którzy tego nie chcą. Rząd PO-PSL postanowił wziąć odpowiedzialność za rozstrzygnięcie tego dylematu na siebie. Trudno powiedzieć, czy wynikało to z kalkulacji, że skoro ma być to główna oś politycznego sporu, to około 50% popierających takie rozwiązanie wynosi więcej niż około 30-35% zdecydowanych oddać głos na obecnych koalicjantów, czy raczej z „politycznego powołania” rządu, wdrożonego do myślenia w kategoriach racji stanu i definiowania tejże – zgodnie ze standardami zachodniej cywilizacji – opierając ją na prawach człowieka i humanitaryzmie.

Tak czy inaczej, najżywiej dyskutowana dziś przez obywateli kwestia nie doczekała się politycznej debaty z prawdziwego zdarzenia. Rząd „ukradł” konkluzję i narodowi, i wybranym przezeń przedstawicielom. Nie ma wątpliwości, że z punktu widzenia wartości zachodniej cywilizacji – w szczególności humanitaryzmu i praw człowieka – uczyniono słusznie, nie pozostawiając decyzji przypadkowemu wahnięciu opinii publicznej. Nie ma zarazem wątpliwości, że czyniąc to – w jaskrawy sposób pominięto zasadę zwierzchniej władzy obywateli nad rządzącymi. Zasadę tę łamano w ciągu ostatnich lat nagminnie, choć być może w mniej widoczny sposób. Widoczność akurat tego przypadku z pewnością jest właśnie dlatego jeszcze większa.

Dla polskiego rządu był to prawdziwy wybór tragiczny, który z dużym prawdopodobieństwem przełoży się na polityczną klęskę jego formacji. Z jeszcze większym prawdopodobieństwem będzie to zarazem przyczynek do klęski całego systemu, który okazuje się coraz bardziej niewydolny w obliczu nowych możliwości podejmowania przez obywateli debaty – wokół czego przecież miała być zbudowana demokracja, ba!, cały zachodni porządek polityczny i społeczny z jego prawami człowieka, wspomnianym już humanitaryzmem, egalitaryzmem i obywatelską emancypacją. Paradoksalnie: bankructwo całego systemu nie polega wcale na tym, że rząd uciekł się do autorytarnego trybu podejmowania decyzji, ale na tym, że system opierający się na humanitaryzmie wydaje z siebie obywateli, którzy tej zasady nie uznają za swoją. System ten traci więc podstawę własnej reprodukcji.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.