Publicystyka



Arabska wiosna, europejska jesień

włącz czytnik

Wymieńmy, co przede wszystkim zgrzyta w zderzeniu ze współczesnym kontekstem. Po pierwsze, gdyby fragment ten czytać w oderwaniu od reszty dzieła, a przede wszystkim – od kontekstu życia autorki, która sama była w swoim czasie uchodźczynią i – jako niemiecka Żydówka – osobą bez obywatelstwa, a więc nikim innym, jak „dzikim człowiekiem” „śmiertelnie zagrażającym naszej cywilizacji”, zda się on przepełniony niechęcią do owych „takich ludzi”, którzy grożą naszemu „wspólnemu dziełu” czyli światu naszego życia. Jak to często bywa z wyważoną i poszukującą jak najbardziej obiektywnego tonu prozą Arendt, łatwo zapomnieć, że podmiotem są dla niej ludzie ogołoceni z praw, a nie stateczni, ukorzenieni niemieccy mieszczanie słusznie występujący w obronie swojego świata, tego układnego „wspólnego dzieła”.

Po drugie, dajemy się zwieść i mówimy o odmienności dzisiejszej sytuacji – ależ właśnie nieprawda, ależ właśnie nadciągają nowi Mongołowie – muzułmanie, którzy nas zniszczą, bo nas nie rozumieją, bo my ich nie rozumiemy. To nie to samo, co Żydzi czy komuniści, którzy byli swojscy, zasymilowani kulturowo i właśnie dlatego ich obcość była obcością-w-nas-samych, a ówczesna nienawiść była, w przeciwieństwie do dzisiejszej, psychotyczna i nieuzasadniona. Nasza jest racjonalna, bo to przecież są Mongołowie, dzicy jak nieokiełznana przyroda.

W moim przekonaniu i pierwsza, i druga interpretacja (zarówno to, że nasze „wspólne dzieło” jest zagrożone przez falę uchodźców, jak i to, że uchodźcy „przychodzą z zewnątrz”, nie są w gruncie rzeczy nami) to w istocie groźne złudzenia. Znacznie groźniejsze niż przypisywana „lewakom” beztroska czy rzekome zamykanie oczu na potencjalne zagrożenia terrorystyczne wiążące się z przyjmowaniem przybyszy.

Na oskarżenia o naiwność odpowiedzieć można, sięgając do historycznych doświadczeń „uszczelniania” i „sterylizacji” społecznego systemu. Eksces władzy roszczącej sobie, że potrafi upilnować granice i utrzymać porządek, wywołuje eksces subwersji i kontestacji po stronie poddanej nieustannej, rosnącej i nieopanowanej kontroli. Praktyka bezpieczeństwa uczy, że najskuteczniejsze działania polegają nie na izolowaniu się, a przeciwnie, na wychwytywaniu zagrożenia już na własnym polu. Tak działają systemy bezpieczeństwa w krajach skandynawskich, zwłaszcza w Danii pozostającej w Europie bastionem spokoju i oazą gościnności zarazem.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.