Publicystyka



Bazgroły

Kodeks cywilny| orzecznictwo| pieczątka| podpis| Sąd Najwyższy

włącz czytnik

Podpis powinien składać się z liter i umożliwiać identyfikację autora, a także stwarzać możliwość porównania oraz ustalenia, czy został złożony w formie zwykle przezeń używanej; podpis więc powinien wykazywać cechy indywidualne i powtarzalne.

W oparciu o te stanowiska wyciągnąć należałoby wniosek, że jeżeli złożony na piśmie znak graficzny nie składa się z liter, nie jak również nie zawiera cech indywidualnych i powtarzalnych to nie jest on podpisem w rozumieniu art. 78 kc, a więc pismo nim opatrzone nie spełnia wymagań, jakie prawo przewiduje dla pisemnej formy oświadczenia woli. Tak więc wspomniana na początku sinusoida i trzy kreseczki to nie są podpisy (bo nie składają się z liter) i całe pismo jest bezskuteczne, z poważnymi skutkami dla je przedstawiającego...

No ale jak to bywa z powoływaniem się na orzecznictwo można też wybrać i takie cytaty – nawet z tych samych orzeczeń - które pozwolą uzasadnić, że takie „bazgrołki” to też podpisy, a więc wszystko jest w porządku. Na przykład w cytowanej Uchwale z 1993 r. napisano też:

Podpis nieczytelny stanowi wyraz woli napisania nazwiska wówczas, gdy podpisujący w taki właśnie sposób pisze swoje nazwisko, składając podpisy na dokumentach. Dlatego też podpis nieczytelny powinien być złożony w formie zwykle używanej, a więc w formie, która jest tym samym znana szerszemu kręgowi osób. Tak wykonany podpis, choć nie daje się odczytać, wyraża napisane nazwisko a zarazem pełni funkcję identyfikacyjną.

Powołując się na taki argument można zatem wywodzić, iż i sinusoida, i trzy kreseczki to są podpisy, o ile tylko podpisywacz tak właśnie się zwykle podpisuje i wszyscy o tym wiedzą. Tak więc wystarczy wykazać, iż z racji podpisywania tysięcy pism podpis mu się „uprościł” i w takiej postaci jest obecnie używany na dokumentach, a wszystko będzie w porządku, pismo jest skuteczne, a płacić ma ten drugi.

Tu jednak jest miejsce na kolejne pytanie – pytanie o to jak daleko można „upraszczać” podpis, przekształcać go w znak graficzny, by nadal zachował on swą podstawową funkcję – to znaczy umożliwiał identyfikację osoby, która go złożyła. Czy bazgrołek długopisem „góra-dół z pętelką” to jeszcze podpis czy już nie? Czy trzy krzyżyki to jeszcze podpis, czy już nie? A trzy kreseczki? Oczywiście możemy twierdzić, że dana osoba zawsze taki znaczek stawia na pismach... ale czy to wystarczy? Czy patrząc na niego, i porównując z innymi będzie go można odróżnić od takiego samego znaczka postawionego przez inną osobę? Czy ma on w sobie dość cech indywidualnych i powtarzalnych, by odróżnić go od znaków stawianych przez inne osoby i uznać za stale używany, jak to wskazał Sąd Najwyższy w cytowanym wyżej postanowieniu z 2009 r. ? Mam co do tego spore wątpliwości. A co jeśli ktoś zaprzeczy, że tego „ptaszka”, „zygzaczek” czy „kreseczkę” postawił właśnie ten, którego pieczątkę na nim przybito? Czy będzie na nim dość cech pozwalających biegłemu z zakresu badań pisma stwierdzić „tak, naniesiono go ręką tej osoby”? Bo jeżeli nie, to znaczy, że taki znak graficzny nie spełnia podstawowej funkcji podpisu, to znaczy nie pozwala na identyfikację jego autora. Nie jest więc podpisem tylko bazgrołem. A umowy podbazgrołowane skutku prawnego nie mają...

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


m__b | 21-12-13 11:28
Sąd najwyższy bardzo ładnie rozpisuje się o podpisach i na inne tematy, na które nie ma zielonego pojęcia. Tym razem zostawmy jednak na nich jakąś suchą nitkę i po prostu przyczepmy się do jednej, konkretnej rzeczy:
- podpis powinien składać się z liter
oraz do wniosku który wyciąga z tego fragmentu autor: tego samego który kierował sądem najwyższym przy napisaniu tej sprawy.
"litery oznaczają te znaczki których nas uczą w polskiej szkole. absolutnie nie jest możliwe stworzenie nowych liter, a także nie jest możliwe używanie innych liter niż nas w polskiej szkole nauczono"
Tak więc w tym momencie rozbija się cała filozofia dotycząca podpisu - ponieważ każdy z nas ma jak najbardziej prawo stworzyć własne litery (co nie jest zabronione, jest dozwolone). Jedna litera - sinusoida i trzy kreseczki - może opisywać całe nazwisko! Jedyny warunek poprawności podpisu to jego konsekwencja. Nie ma przeszkód aby podpisywać się inną kombinacją liter za każdym razem. Jeżeli ktoś potrafi automatycznie podpisać treść dokumentu kluczem prywatnym i załącza klucz publiczny, to może używać tego rodzaju podpisu. Kon - se - kwe - ncja. Podpis jest po to aby osoba która podpisywała dokument zidentyfikowała siebie: ale nie dla innych - dla siebie. Jeżeli jest wątpliwość co do prawdziwości podpisu to pytamy tej osoby. Sąd najwyższy może mówić co chce, w końcu płacą im co miesiąc za produkowanie kolejnych bzdur - należy tę instytucję jak najszybciej zdelegalizować z powodu przestępstw których się dopuszcza.