Publicystyka



Jutrzenka swobody

nadzór ministra sprawiedliwości| nadzór nad sądami| Sąd Najwyższy| wokanda| wydajność pracy sędziego

włącz czytnik

Efektem nadzorczej pogoni za "wykonem" odbywającej się kosztem czasu możliwego do poświęcenia na analizę i przemyślenie spraw bieżących jest zaś coś, co nazywam spiralą przewlekłości. Mechanizm tego zjawiska jest następujący - brak czasu na wnikliwą analizę akt sprawy może spowodować podjęcie błędnej decyzji co do toku postępowania - na przykład o dopuszczeniu dowodu z zeznań świadków na okoliczność faktycznie nieistotną dla sprawy, co powoduje konieczność odroczenia rozprawy, która mogła zostać już zakończona. Taka odroczona rozprawa zajmuje miejsce na kolejnej wokandzie, przez co inna sprawa trafia na termin później. Dodatkowo konieczność poświęcenia czasu na ponowną, nawet pobieżną analizę odroczonej sprawy (po 3-4 miesiącach trudno coś pamiętać) powoduje że tego czasu nie można poświęcić na analizę innej sprawy, przez co w niej także może zostać podejmowana jest nienajlepsza decyzja co do toku postępowania. W ten sposób konsekwencje braku czasu na analizę akt się kumulują, aż w końcu gdy sędzia zdoła wygospodarować trochę czasu (zapewne w weekend) na dokładną analizę sprawy okazuje się, że zeznania świadków, których od roku nie udaje się wezwać na rozprawę są zupełnie niepotrzebne, bo okoliczność, na którą mieli zeznawać jest w sprawie nieistotna. Wystarczyło na samym początku poświęcić kilka godzin na przeanalizowanie i przemyślenie sprawy. Tyle tylko, że nie było kiedy, bo trzeba było dociążyć wokandy, żeby postępowania toczyły się sprawnie...

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.