Publicystyka



Porzućcie wszelką nadzieję

Eugeniusz Waśkowski| II Rzeczypospolita| nadzór nad sądami| niezawisłość sędziowska| sądownictwo| sędzia

włącz czytnik
Porzućcie wszelką nadzieję

Wkrótce upłynie pięć lat odkąd zacząłem pisać tego bloga. Wiele przez ten czas się w sądach zmieniło, niestety głównie na gorsze, przez co powoli zaczęło mi brakować tematów. W końcu ile razy można pisać o tych samych problemach, o tych samych absurdach, zgłaszać te same postulaty. Wraz z upływem lat zacząłem nabierać przekonania, że nikomu poza sędziami nie zależy na tym, żeby sądy dobrze działały, zaś politykom chodzi tylko o to, żeby sądy im nie przeszkadzały w rządzeniu. A na koniec zorientowałem się, że to jest najwidoczniej normalna sytuacja, bo tak zawsze w tym kraju było.

Pisałem, i to pewnie parę razy, o absurdalnej polityce budżetowej co do wymiaru sprawiedliwości, który traktowany jest jako wygodne miejsce do robienia cięć, i to w sytuacji gdy w tym samym czasie znacznie większe sumy wydatkowane są na cele, które nie wydają się ważniejsze od sprawnego sądownictwa. O tych wszystkich dziadowskich oszczędnościach na wydatkach sądów, gdy jednocześnie lekką ręką rozdaje się pieniądze na dofinansowanie kopalń albo na wspieranie przemian demokratycznych na Ukrainie, i gdy ciągle słyszymy o marnotrawstwie pieniędzy w jednym czy drugim resorcie. Ale cóż, wygląda na to, że tak to właśnie ma wyglądać, bo na taką politykę budżetową skarżył się już w dniu 3 kwietnia 1920 r. publicysta Gazety Sądowej Warszawskiej pisząc:

 

"Rzucone przez b. Departament Sprawiedliwości hasło oszczędności jest skrupulatnie stosowane i przez obecne ministerjum. Wydaje się, jak gdyby ministerjum postanowiło sobie, iż tak znana dobrze rozrzutność i nieszanowanie grosza publicznego w innych zarządach centralnych muszą być odkupione i zrównoważone kosztem budżetu sprawiedliwości — nędzne wynagrodzenie, a za to pracy do woli; gdzie indziej nadmiar ludzi, nie wiedzących co ze sobą robić; w sprawiedliwości — personel ciągle zbyt jest szczupły; gdzie indziej nieprodukcyjne szastanie pieniędzmi; w sprawiedliwości — wprost skąpstwo na najpilniejsze potrzeby. A skutki tego opłakane; sprawa, dziś wniesiona, zyskuje termin często po 3 miesiącach; przestępstwo, dziś popełnione, będzie sądzone po upływie roku. Gdzież tu idea szybkiego wymiaru sprawiedliwości? Wiadomo z jakim trudem tylko może adwokat wytłomaczyć klijentowi, iż tak powolny przebieg sprawy nie jest skutkiem jego niedbalstwa, lecz fizycznego niepodobieństwa wcześniejszego sądzenia sprawy."

 

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.