Publicystyka



Krytykant – polska czarownica

Art. 212 kk| dowód prawdy| in dubio pro reo| Izabela Lewandowska-Malec| Ministerstwo Sprawiedliwości| ochrona czci| wypowiedź ocenna| zniesławienie

włącz czytnik
Krytykant – polska czarownica

Zasada, że lepiej pozostawić przestępcę bez kary niż skazać niewinnego, to część naszej kultury i zdobycz cywilizacyjna. Prawnicy podkreślają jej zastosowanie do oskarżonych o wszelkie możliwe przestępstwa. Z wyjątkiem zniesławienia – pisze w 16 wydanie kwartalnika "Na wokandzie" Łukasz Gos.

Osoba zabierająca głos na forum publicznym z definicji ma ponosić ryzyko karne – przysłowiowy miecz Damoklesa wisi nad każdą jej wypowiedzią. Takie są konsekwencje obowiązującego od dziesięcioleci w polskiej doktrynie i orzecznictwie dominującego poglądu o odwróceniu ciężaru dowodu w sprawach o zniesławienie.

Norma z aluzyjnej wzmianki

Kwestię odpowiedzialności w tego typu przypadkach regulują przepisy art. 212-213 k.k. Ustawodawca nie przesądza w nich wprost, że to na oskarżonym o zniesławienie ciąży obowiązek udowodnienia prawdziwości stawianego w debacie publicznej zarzutu (patrząc historycznie, ostatni raz wyraźnie wspominał o tym kodeks zaborczy z 1903 r.) Z jednym wyjątkiem – dość aluzyjnej, z charakteru wpadkowej wzmianki w ostatnim zdaniu art. 213 § 2, traktującej o dopuszczalności dowodu prawdy na okoliczność zarzutu dotyczącego życia prywatnego lub rodzinnego powoda. Wszak mówi się w niej o „dowodzie prawdy”, nie zaś o „dowodzie nieprawdziwości” stawianego zarzutu.

Mimo dość wątłych, jak wynika z powyższego, podstaw normatywnych, pogląd o odwróceniu ciężaru dowodu w sprawach o zniesławienie niestety od wielu lat cieszy się niezachwianą pozycją. Jego uzasadnieniem ma być zagwarantowana w Konstytucji ochrona czci każdego człowieka. Jak twierdzą rzecznicy tej tezy, ochrona czci nie byłaby pełna, gdyby odpowiedzialność za zniesławienie nie kształtowała się na zasadzie ryzyka, w szczególności gdyby na korzyść oskarżonego rozstrzygano wątpliwości, których nie da się usunąć w toku postępowania. W ten sposób celowościowe w gruncie rzeczy argumenty o potrzebie „pełnej” ochrony czci wygrywają każde starcie z gwarancjami zapisanymi wyraźnie w normach kodeksowych.

Pomijając kwestię autorstwa wypowiedzi, którą w procesie o zniesławienie zobowiązany jest wykazać oskarżyciel (bo już stwierdzenie zawarte w znamionach przestępstwa, że kwestionowana wypowiedź „może narazić” na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia określonej funkcji, zwalnia oskarżyciela z obowiązku wykazania jakichkolwiek poniesionych przez niego szkód, a nawet intencjonalności samego zniesławienia), osoba oskarżona o zniesławienie stawiana jest de facto przed koniecznością dowodzenia swojej niewinności. To dla oskarżonego prawdziwa „próba ognia”, pełna wyśrubowanych wymagań, czasem zupełnie oderwanych od rzeczywistości.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.