Publicystyka



Na co wymienić demokrację?

autorytaryzm| demokracja| Freedom House| komunizm| Radosław Markowski| ustrój| Viktor Orbán| ZSRR

włącz czytnik
Na co wymienić demokrację?

Polska demokracja ma się dobrze. To wynik badania przeprowadzonego przez grupę naukowców pod kierunkiem prof. Radosława Markowskiego. Audyty takie prowadzi się od kilkunastu lat w wielu krajach i na ogół w tych badaniach demokracje wypadają korzystnie. Polska demokracja w rankingach światowych najlepszą notę dostała za „przestrzeganie procedur politycznych”, a najniższe za to jak społeczeństwo ocenia w swoim kraju rządy prawa i administrację publiczną.

Ogólnie w badaniach naukowców wszystko gra – demokracja się na świecie sprawdza. Poważny brytyjski „The Economist” rok 2014 nazwał „najważniejszym rokiem dla demokracji w historii”. Bo jak tu się nie cieszyć – w Indiach i Indonezji setki milionów uprawnionych poszło do urn, a na jesieni pójdą kolejne wielkie narody – Brazylijczycy, Amerykanie.

Tymczasem gołym okiem widać, że w pięknej idei powszechnej demokracji groźnie zgrzyta. Jak podał tygodnik „Polityka”, organizacja Freedom House, która monitoruje jakość życia politycznego na świecie, ogłosiła że rok 2014 może się okazać najgorszy dla demokracji od czasu kiedy naukowcy prowadzą takie audyty – i powinien być nazwany rokiem „zamordystów”. W Syrii krwawy Baszar Al-Asad rozpoczął trzecią kadencję prezydencką, w Egipcie próbuje się zamknąć do więzienia pół narodu, w Chinach przewodniczący partii próbuje iść w ślady Mao Zedonga, a Rosja brnie w nacjonalistyczną mitologię. Według. publicysty z „The New York Review of Books, uścisk dłoni chińskiego satrapy i Putina w czasie jego wiosennej wizyty w Pekinie, to symbol końca dumnego pochodu liberalnej demokracji, a początek narodzin sojuszu reżimów autorytarnych.

Nie od dziś takie reżimy potrafią zachwycać świat swoją sprawnością.

W latach 80. oglądałam na uniwersytecie Harvarda dokumentalny film o życiu w ZSSR z lat 30. ub. wieku. Dokumentalista ówczesny zachwycał się jak szybko rosną w Moskwie robotnicze osiedla, jak imponująco prezentuje się tam metro, jak radosne są twarze kołchoźników. I słyszymy komentarz ówczesnego ambasadora USA w Moskwie – to było najdziwniejsze, bo ani razu głos mu nie drgnął kiedy roztaczał zachwyty nad dorobkiem kraju w którym żył wtedy i pracował. A były to, jak wiemy, najbardziej okrutne czasy dla radzieckich narodów. Miliony więzionych, nikt nie znał dnia ani godziny, głód, eksterminacja chłopów itp. I przecież w latach 80., kiedy wyświetlano ten historyczny film na uniwersytecie Harvarda, świat wiedział już o tym wszystkim doskonale. Tymczasem na sali kinowej, pełnej studentów najmądrzejszego uniwersytetu, nikt poza nami ani razu się nawet nie zaśmiał.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.