Publicystyka



Naród tak, państwo nie

Adam Małysz| Anglicy| bohater narodowy| Jan Paweł II| naród| państwo| patriotyzm| Polacy| Powstanie Warszawskie| stosunek do państwa

włącz czytnik

Jak to działa? Otóż Polak skarży się gorzko i bardzo szczegółowo na stan polskich dróg lub linii kolejowych. Na co jego przyjaciel z zagranicy komentuje grzecznie: „No tak, Polska jest nieco słabo rozwinięta”. Eksplozja patriotycznego oburzenia, które z reguły następuje, wygląda niewytłumaczalnie, jeśli nie zrozumie się, że podtekst wcześniejszej krytyki był inny. Mianowicie: „To nie my! My jesteśmy wyrafinowanymi, cywilizowanymi ludźmi. To nasze głupie państwo, które dźwigamy na plecach”. Czasem trudno to zrozumieć…

Jak patrzę na polskie święta narodowe? Wydaje mi się, że Polacy mają pewną, dosyć dziwną skłonność do rozpamiętywania tragedii. Trudno zrozumieć na przykład, dlaczego tragedię Powstania Warszawskiego przypomina się co roku syrenami wyjącymi w całym kraju, a „cud nad Wisłą” zasługuje nawet na czerwone litery w kalendarzu.

Podejrzewam, że wiele z tych niespójności związanych jest z czasami okupacji. Podczas zaborów niemożliwe lub niebezpieczne było upamiętnianie tych, którzy brali udział w powstaniach. Za rządów komunistów podobnie – nie wolno było czcić ofiar Zbrodni Katyńskiej ani tych, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim. Nic więc dziwnego, że pierwszą rzeczą, którą Polska uczyniła, gdy wreszcie przejęła własny los w swoje ręce, było pełne i oficjalne upamiętnienie tych ofiar.

Po części dlatego najważniejsze publiczne uroczystości związane są – z definicji – z momentami polskich tragedii i porażek. Gdyby nie były tragediami, okupanci nie byliby w stanie zatrzeć i stłumić pamięci o nich. Może to stwarzać wrażenie, że Polska jest zainteresowana tylko upamiętnianiem katastrof, ale myślę, że to chwilowy stan rzeczy. Im dłużej wasz kraj jest panem swojego losu, tym więcej będzie miał szczęśliwych wydarzeń do zapamiętania.

Z drugiej strony, prawdą jest też to, że romantyczne podejście do Polski jako męczennika Europy, wciąż silnie oddziałuje na polską wyobraźnię społeczną. Na przykład, Mickiewicz i inni romantycy odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w polskim systemie edukacji. Można więc argumentować, że ostateczną ironią polskiego romantycznego snu o narodowości jest to, że spełnił się wtedy, kiedy sama koncepcja narodu stała się passé.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.