Publicystyka



Odgruzowywanie

ad acta| biegły sądowy| pozew| sądownictwo

włącz czytnik
Odgruzowywanie

Powróciłem dziś do pracy po dwutygodniowym urlopie, i tradycyjnie oczekiwała na mnie z utęsknieniem wypełniona po brzegi szafa z aktami „do zrobienia”. Bo jak głosi stare sądowe powiedzenie, dla sędziego urlop to tylko okres usprawiedliwionego opóźnienia podejmowania czynności. Opóźnienia, które należy nadrobić po zakończeniu urlopu. Moja nieobecność w pracy nie była zatem przeszkodą dla przedstawiania mi do decyzji pism, wniosków, nowych pozwów itp., które obecnie wypełniają szczelnie szafę i wymagają przejrzenia i podjęcia decyzji jak najszybciej. Zabrałem się więc do roboty.

Faza pierwsza „robienia szafy po urlopie” to odgruzowywanie. Przegląda się po kolei wszystkie akta w szafie, żeby wyłowić te, w których nie ma potrzeby wydania żadnego orzeczenia, a wystarczy dekretacja na piśmie, czy jakieś proste zarządzenie, bo takich najszybciej jest pozbyć się z szafy. No to zaczynając od góry i od lewej jedziemy. Pióro tylko śmiga – „a/a”, „doręczyć odpis pełnomocnikowi powoda”, „na termin”, „doręczyć kopię protokołu”, „wydać odpis postanowienia”, „zwrócić się do...”, „dołączyć akta sygn...” itd., itp. A obok rośnie cały czas kupka spraw, których nie da się tak szybko załatwić. Jakiś rachunek biegłego, jakieś cofnięcie pozwu, wniosek o zwolnienie od kosztów. Tym zajmiemy się później. Może jutro, może jeszcze dziś. Ale raczej jutro, bo okazało się, że szafa nie wygląda tak strasznie tylko dlatego, że sekretariat sporo akt trzymał u siebie, i w miarę zwalniania się miejsca mi je donosi. Ech, jak ja nienawidzę donosicielstwa...

Przy przewracaniu tych stert gruzu trzeba niestety uważać na miny... na przykład oto w kolejnych aktach leży pismo zawiadamiające, że niestety pracownicy OPS nie zastali nikogo w lokalu, więc nie mogli zrobić wywiadu środowiskowego. Niby prosta decyzja, a/a i następne... tylko coś tu się nie zgadza. Sprawę pamiętam, i wiem, że ona jest o spartaczone meble kuchenne więc wywiad środowiskowy nie byłby mi do niczego w niej potrzebny. Szybkie sprawdzenie i już jasne. Pismo podłożono do niewłaściwych akt, błąd w jednej cyferce numeru sygnatury, i tak sobie już leży od dwóch tygodni. Całe szczęście to nie jest jakaś istotna informacja, wniosek dowodowy albo co gorsza odpowiedź na pozew, bo brak takiego pisma we właściwych aktach mógłby mieć poważne konsekwencje... no, ale trudno, pomyłki się zdarzają.

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.