Publicystyka
Poganiacze
"załatwialność"| czas trwania postępowania| Ministerstwo Sprawiedliwości| organizacja wymiaru sprawiedliwości| Prezes Sądu Apelacyjnego| statystyka sądowa| wydajność pracy sędziego
włącz czytnikNa początku padło pytanie co ja o tym myślę... Ano dla mnie wygląda ono jak stwierdzenie, że po dołożeniu ciężarów na wóz koń wprawdzie pracuje ciężej, ale mimo tego prędkość wozu spadła, w związku z czym uprasza się o udzielenie informacji co zmieniono w sposobie używania bata by temu zaradzić. Bo założenie, iż wydajność pracy sędziego zależna jest od tego, jak mocno jest nadzorowany, jest tak samo sensowne jak założenie, że ciężar wozu, który jest w stanie uciągnąć koń, zależny jest od tego jak mocno tłucze się go batem. Do pewnego momentu jest to prawda, ale pewnej granicy się nie przeskoczy i po jej osiągnięciu nawet najściślejszy nadzór/najmocniejsze tłuczenie batem nie sprawi, że sędzia załatwi/koń uciągnie więcej.
Nie wiem, jak bardzo musiałby wzrosnąć wpływ spraw do sądów (w tym roku ma być podobno już 16 milionów) żeby tam na górze zrozumieli, że systematyczny wzrost zaległości i wydłużanie postępowań to nie jest wynik tego, że sędziowie za mało pracują. Że istnieje pewna granica, do której można zwiększać "załatwialność", i to nawet wtedy gdy robi się to kosztem jakości i rzetelności rozpoznawania spraw. Mój referat, czyli ilość spraw, którymi mam jednocześnie się zajmować wzrósł od początku roku o 100 spraw, i to pomimo tego, że w tym roku załatwiłem jak dotąd więcej spraw niż w całym roku ubiegłym.
Liczba spraw mi przydzielonych już dawno temu przekroczyła ilość, przy której można było rzetelnie się nimi zająć i każdej poświęcić niezbędną ilość czasu żeby wydać najlepsze możliwe rozstrzygnięcie. Dawno też przekroczyła ilość, przy której byłem w stanie na bieżąco kontrolować, co się w każdej z nich dzieje. W zasadzie niewiele już brakuje do momentu, w którym spraw będzie zbyt dużo, by móc w ogóle sprawować nad nimi jakąkolwiek kontrolę. Już dzisiaj łapię się na tym, że wielu spraw, które trafiają na moją półkę w ogóle nie pamiętam, i nie kojarzę ani co w nich zostało zrobione, ani co zrobić należy. Jeszcze trochę i już nie będzie miało znaczenia, ile będę miał spraw, bo i tak nie będę w stanie zrobić wszystkich. I nie zmieni tego ani nakazanie mi nadzorczo wyznaczania większej ilości rozpraw, ani też nakazanie mi, bym na te rozprawy wyznaczał więcej spraw. Załatwienie każdej sprawy wymaga określonej ilości czasu, a doba ma tylko 24 godziny i nie zmieni tego żadne zarządzenie nadzorcze.
Sub iudice
Poprzednia 12 Następna
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.