Świat



Węgry: Otwarcie czy wartości?

Astana| etatyzm| Fidesz| Jobbik| nacjonalizacja| oligarchowie| Viktor Orbán| Węry| Władimir Putin

włącz czytnik

Stąd głośna wypowiedź Orbána: „nie będziemy kolonią”. I stąd porównanie polityki do „walki o wolność”. Nikt nam, Węgrom, nie będzie znowu niczego dyktował. Takie stanowisko jest oczywiście w brutalnie potraktowanym przez los narodzie przyjmowane z poklaskiem. I na samych Węgrzech, ale i w rozległej diasporze, bo przecież „Węgry są jedne”, a „Węgrów nie da się podzielić”.

Majątek w swoich rękach

Podzielić się nie da? Być może narodowo i językowo tak, ale nie materialnie. Na kolejne sztandarowe hasło „systemu Orbána”, mówiące o „obronie interesów narodowych”, a zarazem konieczności tworzenia własnego kapitału i klasy średniej, nałożyło się coś jeszcze. Coś, co ciągle jest poza Węgrami mało dostrzegane i rozumiane: pojawiła się rodzima klasa oligarchów, bezpośrednio powiązana z centrum władzy i z jego nadania.

Andrew Vajna, niegdyś producent filmowy w Hollywood („Rambo”!), dostał wyłączność na środki związane z węgierskim filmem, a nawet licencje na kasyna. Wiekowy i aktywny w systemie Kádára György Fekete dysponuje jeszcze większymi środkami na kulturę i sztukę. Kluczową osobą w gospodarce państwa wcale nie jest odpowiedni minister, lecz silnie związany z premierem i zawsze mu posłuszny szef Narodowego Banku György Matolcsy.

Lista nowych oligarchów jest długa. Obejmuje też dbającego o rozległe interesy i pasje premiera (nowy stadion piłkarski, akademia piłkarska, ostatnio arboretum i kolejka wąskotorowa) w rodzinnej miejscowości Felcsút jej mera Lőrincza Mészárosa. Osobą majętną jest ojciec premiera Győzö, a ostatnio koncesje i rządowe przetargi wpadają w ręce pierwszego zięcia premiera, niespełna 30-letniego Istvána Tiborcza.

W ramach „otwarcia na wschód” węgierski premier nie tylko wyjeżdża do Astany, Rijadu, Baku czy Pekinu lub przyjmuje prezydenta Władimira Putina w Budapeszcie. Przede wszystkim stosuje u siebie tamtejsze rozwiązania. Czyli łączy w swych rękach władzę polityczną z wpływami gospodarczymi. Formalnie w oświadczeniach podatkowych majątku nie ma, ale nikt mu już nie wierzy, nie tylko opozycja. Twarde fakty mówią bowiem co innego.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.