TK



A patrząc wszystko widzą oddzielnie

Andrzej Lubowski| biurokracja| hipokryzja| NFZ| ochrona zdrowia| pieniądze publiczne| refundacja| Unia Europejska| współpłacenie

włącz czytnik

Oczekiwania większe od możliwości to nie jest polska specyfika – wszędzie ludzie więcej oczekują i żądają niż kasa publiczna ma do dyspozycji; i ta rozbieżność – oczekiwań i możliwości – pogłębia się w świecie, nie maleje. Niezależnie od tego, czy mamy akurat prosperity, czy kryzys. Na budżet państwa składają się pieniądze wpłacane do niego przez obywateli i firmy. Piętnujemy rządy za to że wydają więcej niż dostają i długi państwa rosną, ale to oburzenie jakby nie miało żadnego związku z drugim oburzeniem – że państwo skąpi pieniędzy na ważne cele. W swoim domowym budżecie, na ogół, pilnujemy żeby wydatki bilansowały się z dochodami, a kiedy dziecko prosi o nowy komputer potrafimy powiedzieć – nie starczy. Dziecko walczy dalej, a kiedy uda mu się złamać opór rodziców uważa, że odniosło zwycięstwo.

Takie zwycięstwa, tyle że dorosłych obywateli wyrywających pieniądze publiczne na różne cele, ciągle się triumfalnie ogłasza. Przy okazji warszawskiego referendum na temat prezydenta miasta czytałam radosne wypowiedzi warszawiaków o nowych obietnicach – „szkoda że przygotowania do referendum nie trwały dłużej, dałoby się wyciągnąć więcej pieniędzy na inwestycje”. Fakt, że obietnice nowych prezentów powiększą dług i tak zadłużonego miasta, nie jest w tym kontekście wspominany, byłoby to traktowane jak przykry zgrzyt.

Tuwim pisał kiedyś o strasznych mieszczanach – „patrzą na prawo, patrzą na lewo, a patrząc - widzą wszystko oddzielnie i tak właśnie patrzymy na gospodarkę finansami publicznymi. Ogłasza się zwycięstwo obywateli, bo wywalczyli u władz miasta obniżkę biletów na komunikację albo niższe czynsze. Kolejny triumf – udało się o połowę obniżyć opłaty za wywóz śmieci. Po tych zwycięstwach powinna nastąpić informacja o ile milionów powiększy się teraz dziura w budżecie miasta, bo wiadomo że opłaty nie pokryją kosztów.  Ale nie następuje. O długach porozmawiamy sobie oddzielnie.

Wyrywanie pieniędzy z budżetu ma wysoką oceną społeczną. „Załatwianie” nieplanowanych, dodatkowych środków z budżetu państwa czy miasta na cel kulturalny, sportowy albo inny szlachetny, jest powszechnie pochwalane; ci, którzy potrafią to „załatwić”, mogą liczyć na wdzięczność obywateli w najbliższych wyborach. Jeśli umieli wyrwać większe środki z publicznej kieszeni, znaczy że są to wrażliwi społecznie, prawdziwi aktywiści. Nigdy nie spotkałam się z głośno wyrażaną opinią, że po takim „wygospodarowaniu” dodatkowych środków może potem zabraknąć pieniędzy na to, co wcześniej planowano. „Dodatkowe środki” są zawsze sukcesem, oszczędności są zawsze „nieprzemyślane”. Urzędnik czy polityk, który mówi, że trzeba oszczędzać i broni budżetu przed hojnymi aktywistami, nazywany jest bezdusznym biurokratą.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.