TK



B. Czerska: Sprawdzian z wolności

Arystoteles| bunt pokoleniowy| demokracja| in vitro| Józef Tischner| Norwid| Platon| poczucie wspólnoty| Solidarność| wolność| wybory

włącz czytnik
B. Czerska: Sprawdzian z wolności
Dr Barbara Czerska na YouTube

W ostatnim swoim dialogu – w Prawach, bardzo już sędziwy Platon odnosi się do demokracji z konsekwentną odrazą. Największą czuje nie do polityków jeno do obywateli – do wyborców. Myśl wielce do tej platońskiej podobną można też znaleźć w wystąpieniach dzisiejszych polityków, którzy przewidując wyniki najbliższych wyborów dziwią się wyborcom i z góry się z nimi nie zgadzają. No, cóż –wedle Platona wyborcy chcą być mamieni i oszukiwani, zabawiani jak niedojrzałe dzieci, kuszeni obietnicami nie do spełnienia. To oni – wyborcy są źródłem nędzy demokracji.

Z tego punktu widzenia warto zapytać dlaczego polski teatr polityczny przeniknięty jest niepokojącą żądzą odwetu? Czyje potrzeby to zaspokaja? Ostatnie obchody rocznicy sierpniowych wydarzeń przyniosły okazywanie sobie wzajemnej pogardy metodami administracyjnymi – co uświadamia boleśnie, jak miejsce wzajemności, solidarności, poczucia wspólnoty zajęła wzajemna pogarda.

Nawet do kościoła przychodzą nasi politycy po to, żeby być świętszymi od innych, od tych, którzy stoją obok. Tak samo było podczas narodowego święta na Westerplatte. Jakby znaleźli się w tym miejscu po to, żeby z innym walczyć, przejąć moc tego uświęconego kawałka ziemi, na którym się wspólnie przecież stoi. Jest w tym kłębowisku uczuć nieżyczliwych jakiś wątek uczuciowy zbliżony bardzo do tego, co Nietzsche nazywał „kapłańską mściwością”. Demokratycznie wybrani do rządzenia politycy mają się bowiem w Polsce niemal za kapłanów.

Wzajemna mściwość owocuje potępieniem. Józef Tischner pisał: „Potępiając wtrącamy drugiego człowieka w sytuację istnienia nieusprawiedliwionego, czyli usprawiedliwionego nieistnienia.”. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja dla naszej polskiej wspólnoty. Staje się ona publicznością dla kilku przynajmniej, sprawnie działających „trybunałów potępień”, które na naszych oczach wykonują swoje wyroki wydane na innych. Brak nam przestrzeni spotkań. Uciekamy przed polityką, ale ona nas goni i zaczynamy uciekać przed sobą nawzajem. Ten stan pochodzi z uprzedmiotowienia nas – obywateli. A właściwie już do pewnego stopnie nie-obywateli, czyli – wyborców.

Już Arystoteles przestrzegał przed takim traktowaniem obywateli. Zalecał, by ich traktować tak jak bliskich i przyjaciół, jeśli się chce być szanowanym. Ci, którzy ludzi traktują z góry prędzej czy później, „otrzymują nienawiść i pogardę. Rodzi się z tego gwałtowny gniew i nienawiść do rządzących oraz zła o nich opinia. Objawy chciwości, niegodziwych zamiarów i pożądliwości skazują ich na pogardę i lekceważenie: „Strzeż się zatem dawać posłuch pomówieniom donosiciela. Nie byłoby pięknie, byś się stał podejrzliwy wobec kogoś myśląc, że ci się sprzeciwia.”/list Arystotelesa , Dzieła, tom VI,s. 827, / Warto czasem sięgnąć do prostego, arystotelesowskiego wykładu o władzy, by przypomnieć sobie o tym, że od zarania polityka uczyła by unikać rządząc kłamstw, albowiem: „Zwyciężanie dobrem jest cnotą”.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.