TK



Czeska polityka w czasach wideodemokracji

Czechy| demokracja| Miloš Zeman| ODS| partie polityczne| Petr Nečas| TOP 09| Vaclav Klaus| Věci veřejné

włącz czytnik

Różnica między „starymi“ a „nowymi“ demokracjami leży w zasadzie tylko w tym, że w tych pierwszych spadek liczby działaczy partyjnych rozpoczyna się z wyższego pułapu, dlatego wciąż jest tam więcej osób posiadających legitymację partyjną. Tymczasem w Republice Czeskiej pod koniec zeszłej dekady członkowie partii stanowili chyba dwa procent wszystkich wyborców, podczas gdy w przywoływanej wcześniej Danii było to cztery procent, a w Austrii wciąż wysokie siedemnaście procent. Niemniej jednak nawet ten podział nie obowiązuje bez wyjątków. Na przykład Francja albo Wielka Brytania, jeśli chodzi o procent działaczy partyjnych, wypadają o włos gorzej niż Czechy. Oczywiście, są państwa, których ta tendencja spadkowa nie dotyczy, a całkowita liczba działaczy powoli w nich rośnie. Przykładami mogą być Hiszpania czy Portugalia. Są to jednak naprawdę wyjątki potwierdzające regułę.

Czasy wideopolityk

Da się znaleźć znacznie więcej sygnałów, że w relacjach między partiami a społeczeństwem zachodzi długotrwała zmiana. Raczej na marginesie można tu wskazać obniżającą się identyfikację wyborców z partiami, co potwierdzają liczne badania, czy opisane już zjawisko personalizacji, w którym rośnie znaczenie popularnego lidera dla sukcesu partii.

I znowu, można wskazać cały szereg przyczyn, dla których zmienia się stosunek ludzi do partii. W wiekszości wyjaśnień na pierwszym miejscu figuruje przemiana współczesnych społeczeństw i polityki. Partie już od dawna nie są w takim stopniu potrzebne dla sukcesu zawodowego i realizacji własnych ambicji, jak to miało miejsce jeszcze kilka dekad temu. Nie chodzi tu wyłącznie o byłe komunistyczne dyktatury we wschodniej i środkowej Europie, z ich partiami komunistycznymi z monopolem na władzę, ale również o „stare“ demokracje. Również tam tradycyjną, istotną funkcją partii było „windowanie“ jednostek do góry w hierarchii społecznej lub tworzenie nad nimi „parasoli ochronnych“, które miały ułatwiać egzystencję w silnie społecznie ustratyfikowanej wspólnocie. Dzisiaj, w znacznie mniej zhierarchizowanej rzeczywistości społecznej, partie nie są już potrzebne do tego, żeby „piąć się w górę“ czy choćby tylko aktywnie „wyładować się“ w przestrzeni publicznej – a przynajmniej nie w takim stopniu, jak niegdyś. Jest dziś cała garść możliwych sposobów angażowania się bez pośrednictwa „krępującego“ związku z partią polityczną. Wiele z nich jest bardzo niewymagających, jeśli chodzi o inwestowanie czasu i energii. Wszak możliwość podpisania jakiejś petycji w Internecie, pisania własnego bloga czy przyłączenia się do grupy protestujących przeciwko czemukolwiek nie kosztuje niemal nic. Wobec małej sympatii, jaką cieszą się partie w większości państw europejskich, przyłączenie się do tego typu podmiotu może wręcz wydawać się niepożądane. Chyba najbardziej poglądowym ujęciem zmiany charakteru współczesnej polityki są słowa klasyka politologii Giovanniego Sartori o wideopolityce i wideodemokracji. Homo sapiens rozwinął się niegdyś w czytające stworzenie zdolne do abstrakcji, które pojmuje znacznie więcej ponad to, co widzi. To stworzenie zaczyna jednak zastępować homo videns, organizm uformowany przez telewizję, którego myślenia nie kształtują już pojęcia, ale obrazy, które podsuwa się mu do patrzenia. Wideoobywatela często syci się powierzchownymi informacjami, które, dla wyższej oglądalności, są emocjonalnie zabarwione, a tym samym ze swej istoty silnie zniekształcają rzeczywistość. Ta ulotna i prymitywna forma komunikacji politycznej wpływa oczywiście na samych polityków, którzy muszą się dostosować, jeśli chcą przeżyć. Nigdy w przeszłości na przykład postępowanie czołowych polityków nie było tak intensywnie dyskutowane. Ma to oczywiście również pozytywne strony, na przykład znacznie łatwiej jest wywierać nacisk na skorumpowanego polityka, aby ustąpił. Negatywów jest jednak znacznie więcej. Świat polityki zmienia się w jakieś nowe reality show dla widzów-wyborców i staje się częścią świata zabawy.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.