TK



Im więcej polityki, tym mniej pomyślności

Demokraci| dobrostan| FED| konflikt polityczny| Kongres USA| kryzys| Marina Azzimonti| partisan conflict| republikanie| Stany ZXjednoczone| Wielki Kryzys| wzrost

włącz czytnik

Wniosek oparty został na obserwacjach z ponad 100 lat. Interesująca jest już sama obrana metoda badawcza. Dr Azzimonti stworzyła indeks natężenia konfliktu (partisan conflict) między partiami, ale także wewnątrz dwóch tamtejszych partii w sprawach najróżniejszych,  w tym gospodarczych. Wartości indeksu konfrontowane były następnie z danymi opisującymi stan gospodarki amerykańskiej w określonym czasie.

Indeks obejmuje okres od 1891 do 2013. Jego pomysł polega na pomiarze częstotliwości ukazywania się artykułów prasowych odnoszących się do potyczek, walki i batalii politycznych toczonych w Kongresie USA. Liczba tego rodzaju artykułów opublikowanych w danym czasie w czołowych dziennikach Ameryki była następnie odnoszona do całkowitej liczby artykułów i powstawała w ten sposób kolejna wartość indeksu. Po to żeby zminimalizować możliwość wypaczenia wyniku, z analizy wykluczono nacechowane z reguły subiektywizmem komentarze i tzw. wstępniaki.

Z powodu różnego zakresu dostępności źródeł indeks podzielony został na tzw. „historyczny” obejmujący lata 1891-2013 oraz „porównawczy” (benchmark) za okres 1981-2013. „Ręczne” przeglądanie zszywek byłoby zajęciem katorżniczym i obarczonym dużą liczbą przeoczeń. W indeksie historycznym uwzględnionych zostało zatem jedynie pięć tytułów, których wydania zostały zdygitalizowane wstecz właśnie aż po rok 1891 (The Wall Street Journal, The New York Times, Chicago Tribune, Los Angeles Times, The Washington Post). Do budowy indeksu porównawczego za ostatnie trzy dekady wykorzystane zostały natomiast zasoby przeogromnej już prasowej bazy danych pn. Factiva. Upowszechnienie cyfryzacji publikacji oraz opatrzenie ich kodami wyróżniającymi np. notkę od analizy sprawiło, że badanie za okres najnowszy jest znacznie intensywniejsze i dokładniejsze.

Tyle na temat metodologii, która kryje rzecz jasna wiele innych szczegółów. Tu chodziło głównie o wskazanie, że nawet mimo degrengolady i mizerii polskiej prasy, powielenie takiego badania w Polsce byłoby teoretycznie możliwe, o ile oczywiście byłaby wola partii na wykorzystywanie dotacji publicznych na tak nieatrakcyjne przecież (np. w porównaniu z sondażami, czy konterfektami polityków na banerach) cele.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.