TK



Jaka pamięć o Drugiej RP jest nam dziś potrzebna? Skutki uboczne amnezji

II Rzeczypospolita| Jan Józef Lipski| Józef Piłsudski| ONR| PRL| Roman Dmowski| Wincenty Witos

włącz czytnik

Przyglądając się jednak dzisiejszym, jakże ograniczonym sporom o pamięć II RP, możnaby dojść do wniosku, że tamta epoka jest wyłącznie pełna zagrożeń dla demokracji, nie ma zaś żadnego pozytywnego przesłania.

W dyskursie publicznym organizacje polityczne, które są głośne, to ONR (mimo, że było to przed wojną ugrupowanie przecież nie głównego nurtu, a obecne jest zupełnie marginesowe). Ta medialna „kariera” ONR-u w III RP daje się wyjaśnić w dwojaki sposób. ONR stało się przezwiskiem wzmacniającym inne przezwisko „endencja” (w serii „pisowiec”, endek, oenerowiec).
Obraz  w mediach tego organizacyjnego mikrusa robi wrażenie, że jest on olbrzymem. Wyjaśnienie, że jest to produkt publicystów „Gazety Wyborczej” byłoby wielkim uproszczeniem, choć z pewnością w poważny sposób ona się do tego przyczyniła.

W istocie jednak sprawa ONR-u zrobiła karierę po II wojnie już znacznie wcześniej, w czasach po październiku’ 56. ONR został przypomniany i skutecznie zohydzony przez Jana Józefa Lipskiego, bez wątpienia jednego z najwybitniejszych polskich umysłów tamtej doby. Lipskiemu nie chodziło zresztą o sam ONR, lecz o agenturalny i walczący z Kościołem PAX z byłym ONR-owskim falangistą Bolesławem Piaseckim.  Jan Józef Lipski, żołnierz AK, socjalista, ale przede wszystkim tradycyjny patriota i żołnierz AK, najbardziej obawiał się ukradzenia i zmanipulowania przez komunistów właśnie polskiego patriotyzmu. Przypomnijmy, że dla Lipskiego owo niebezpieczeństwo związane było nie tylko z działalnością Bolesława Piaseckiego i PAX-u, ale też późniejszym ruchem moczarowskim i publicystyką Zbigniewa Załuskiego.[8] W tle były też Miłoszowskie „spadkobiercą ONR-u partia”, co było przede wszystkim osądem bardziej  PZPR-u niż  ONR-u sprzed wojny.

Można więc powiedzieć, że z pomocą etykietki ONR stoczono jeden z ważniejszych sporów okresu PRL-u, opozycyjnie nastawionej inteligencji z propagandzistami reżymu, usiłującymi manipulować narodowymi uczuciami.

Pamięć o ONR stała się w ten sposób bardzo jednostronna i uproszczona. ONR to miałyby być jedynie antysemickie burdy i bojówki, nie zaś „Prosto z Mostu” z debiutującymi tam Gałczyńskim i Andrzejewskim, czy okupacyjna „Sztuka i naród” z Trzebińskim czy Gajcym. Ocenę zjawiska, jakim był przedwojenny ONR, uproszczono do maksimum. Nie chcę przez to powiedzieć, że główny zarzut dotyczący  agresywnego  nacjonalizmu i antysemityzmu jest nieprawdziwy. Jest on jak najbardziej trafny. Rzecz jednak w tym, że owo uproszczenie spowodowało reakcję.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.