TK



Komu prawdę, komu kłamstwo?

Federalny Sąd Konstytucyjny| Jarosław Kaczyński| korporacje| Małgorzata Gersdorf| niezależność sędziego| niezawisłość sędziowska| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

włącz czytnik

Wymagający rozstrzygnięcia przez Trybunał problem stworzony przez art. 5 ustawy nowelizującej jest sprawą nieuregulowaną w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Nie odnosi się ona bowiem do przypadku, w którym Trybunał zostaje pozbawiony zdolności orzekania o ustawie zmieniającej reguły jego funkcjonowania w taki sposób, że ich zgodność z Konstytucją RP nie będzie podlegała ocenie i będą one stosowane niejako automatycznie bez tej oceny, także do dokonania oceny ich zgodności z Konstytucją. Tego rodzaju konstrukcja -wyłączająca zarówno Trybunał, jak i Konstytucję RP - jest jednak wykluczona przez art. 188 Konstytucji, zgodnie z którym Trybunał nie może zostać pozbawiony zdolności orzekania o zgodności z Konstytucją RP żadnej ustawy, a więc również ustawy zmieniającej reguły jego działania. Konstytucja RP nie przewiduje tego rodzaju wyjątku, polegającego na istotnym naruszeniu spójności prawa oraz równowagi władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, przez wprowadzenie do systemu prawnego ustawy kreującej nowe reguły orzekania o konstytucyjności w taki sposób, żeby zgodność z Konstytucją RP tych reguł nie mogła być oceniona zanim weszły one w życie.”

Logika tego wywodu jest zrozumiała dla magistra ekonomii, który przed laty brał wykład z encyklopedii prawa, doktor nauk prawnych powinien więc w lot złapać jego sens. Jeśli nie pojął, to powinien wziąć korepetycje z logiki. Jeżeli jednak połapał się w czym rzecz, a powiedział to, co przytoczyliśmy – to jest cynicznym graczem, który chce Trybunał i Sąd Najwyższy skompromitować i oczernić w uszach słuchaczy Radia Maryja.

Wreszcie – Boże, ile trzeba napisać, by kilka kłamstw i przeinaczeń wyjaśnić. Okazuje się, że stara maksyma, że kłamstwo jest krótkie, a prawda – długa, wciąż jest aktualna. No więc na koniec – o rokoszu tych wściekłych korporacji prawniczych, które chcą 500 zł odebrać każdemu dziecku słuchaczek wspomnianego radia. Korporacje prawnicze, które tak boleśnie – jak cierń w pięcie – kłują polityków, zamierzających wprowadzać cudne reformy, wypowiadają się nie o istocie tych reform, tylko o sposobie procedowania. O braku - patrz wyżej - vacatio legis, o wprowadzaniu do parlamentu projektów bocznymi drzwiami (już 4 czy 5 ustaw przyjmuje się w formie projektów poselskich, co jest zabiegiem tyleż technicznym co „jazda po bandzie” prawa). Regularna procedura, w której projekt rozwiązania prawnego jakiegoś problemu trafia do laski marszałkowskiej, przygotowany jest jako projekt rządowy. To jest prawidłowa droga, ale nieco uciążliwa, bowiem należy przestrzegać reguł i procedur: konsultacji międzyresortowych, zebrania opinii zainteresowanych środowisk, zebrania stanowisk ekspertów, w tym rządowego Centrum Legislacji. Projekt taki, prowadzony przez odpowiedniego ministra, musi być przyjęty przez Komitet Stały Rady Ministrów i przez sam rząd przyjęty w drodze glosowania. Niby są to uciążliwe zabiegi, ale dają pewną gwarancję poprawności legislacyjnej i pozór merytorycznego uzasadnienia.

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.