TK



Na wokandzie: Władza pod sędziowską kontrolą

anonimizacja| dostęp do informacji publicznej| informacja publiczna| interes publiczny| Irena Kamińska| kontrola społeczna| NSA| ochrona danych osobowych| Roman Hauser

włącz czytnik

– W sądownictwie administracyjnym, gdzie orzekam, nadzór sprawuje prezes NSA, który jest sędzią, a nie, jak w przypadku sądów powszechnych, politykiem. Widzę tego same korzyści. Projekty aktów prawnych dotyczących sądownictwa administracyjnego powstają nie na skutek wizji politycznej, ale potrzeby wynikającej z doświadczeń i praktyki. Przede wszystkim jednak mamy stabilizację. Kadencja prezesa NSA trwa sześć lat, co pozwala na realizację długofalowej koncepcji, zaś po upływie kadencji prezes musi rozliczyć się ze swojej pracy przed innymi sędziami. Tego wszystkiego nie ma w sądownictwie powszechnym, gdzie co przyjdzie nowy minister, to ma nowe pomysły, ogłasza nowe reformy. Proszę zobaczyć, od ilu lat nadzór nad sądownictwem powszechnym sprawuje minister sprawiedliwości i czy coś się w tym czasie poprawiło w sądach? Moim zdaniem wszystko się pogarsza i nie jest to uwaga skierowana przeciwko obecnemu ministrowi, ani jakiemukolwiek innemu, tylko kwestia systemowa.

– Czy postulat środowiska sędziowskiego odnośnie wyjęcia sądów spod nadzoru ministra i oddania ich pod kuratelę pierwszego prezesa Sądu Najwyższego nie jest maksymalizacją żądań na zasadzie „zgłosimy i zobaczymy, co się uda z tego ugrać”? Czy środowisko faktycznie wierzy, że jest to możliwe do osiągnięcia, biorąc pod uwagę realia polityczne?

– W polityce wszystko jest możliwe. Pamiętam opowieści kolegów z Węgier, którzy zyskali dużą autonomię dla sądownictwa tylko dzięki nieoczekiwanemu przetasowaniu sił w tamtejszym parlamencie. Osobiście uważam taką zmianę za bardzo trudną, jeśli nie niemożliwą. Sądzę jednak, że to w interesie partii rządzącej powinno być takie ustawienie pozycji ministra sprawiedliwości, by sądownictwo było podporą państwa.

– Nikt chyba tego nie kwestionuje.

– Na razie robi się wszystko, żeby sprowadzić sędziów do roli urzędników i żeby zachować strukturę podległości; sędziów – prezesom, prezesów – ministrowi.

– Dlaczego hierarchiczność ma być szkodliwa dla sędziów?

– Sama w sobie nie jest szkodliwa, natomiast powoduje pewną alienację prezesów sądów od ich środowiska. Sześcioletnia kadencja, której nie można powtórzyć, stawia ich w sytuacji, w której, po mianowaniu przez ministra stają się nietykalni. Mówię o pewnym zjawisku, a nie o konkretnych ludziach, ponieważ wiem, że jest wielu wspaniałych prezesów, których sędziowie chcieliby mieć zawsze za szefów.

– Jaka jest zatem szkodliwość tego zjawiska dla samych sądów?

– Jeśli ktoś chce awansować, to raczej stara się nie być czarną owcą w stadzie. Tym sposobem tworzy się mechanizm pewnych zależności sytuacyjnych.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.