TK



Pieniądze, durniu!

Donald Tusk| dyskryminacja kobiet| Early Money Is Like Yeast| Ewa Kopacz| in vitro| parytety| The Wish List| Wik­tor Osia­tyń­ski

włącz czytnik

Wyobra­żam sobie, że byłaby to insty­tu­cja pożytku publicz­nego, upo­waż­niona do przyj­mo­wa­nia jed­no­pro­cen­to­wego odpisu w PIT-ach i dzia­ła­jaca na zasa­dach sub­sy­diar­no­ści. Czyli poma­ga­jąca w miarę real­nej potrzeby.  Środ­ków nie dosta­wa­łyby, jak od NFZ, insty­tu­cje medyczne, lecz potrze­bu­jące pary, w takim zakre­sie jakiemu same nie mogą spro­stać. I nie tylko na in vitro, lecz rów­nież na wcze­śniej­sze, prost­sze i tań­sze zabiegi.

Może za bar­dzo zasu­ge­ro­wał mnie de Tocqu­eville, może za bar­dzo ide­ali­zuję Ame­rykę, lecz myślę, że tak by chyba postą­pili Amerykanie.

Tak zresztą postę­pują w innej spra­wie, która tu zamie­rzam poruszyć.

II – pary­tet, czyli ”Emilka”

Płeć dru­giej osoby – pisa­łem i będę pisał – staje się dla mnie istotna kiedy zamie­rzam  zatań­czyć tango lub zawrzeć zwią­zek mał­żeń­ski. We wszyst­kich innych przy­pad­kach liczą się inne kwa­li­fi­ka­cje, luź­niej zwią­zane z płcią. A że praca łopatą prze­waż­nie lepiej wycho­dzi męż­czy­znom, zaś pre­cy­zyjny mon­taż na taśmie i rodze­nie dzieci kobie­tom, to jakoś nikt w  tych dzie­dzi­nach nie wal­czy o kwoty i parytety.

Jeśli cho­dzi o udział we wła­dzach, tak publicz­nych – par­la­menty, rządy, samo­rządy -  jak i kor­po­ra­cyj­nych i wszel­kich innych, to takie same kwa­li­fi­ka­cje mogą mieć obie płcie. Tra­dy­cyj­nie zdo­by­wali je męż­czyźni i oni obsa­dzali pra­wie wszyst­kie decy­zyjne i pre­sti­żowe sta­no­wi­ska, lecz to się zmie­nia. Na początku zeszłego wieku tylko kilka uni­wer­sy­te­tów w Euro­pie pozwa­lało stu­dio­wać kobie­tom. Teraz kobiety sta­no­wią już więk­szość absol­wen­tów wyż­szych uczelni i jesz­cze więk­szą więk­szość stu­diu­ją­cych. Czyli pro­por­cje w eli­cie wie­dzy, pie­nią­dza i wła­dzy coraz  bar­dziej będą musiały się zmie­niać na korzyść kobiet.

Jest to pro­ces cywi­li­za­cyjny nie do zatrzy­ma­nia i odwró­ce­nia w dłuż­szym okre­sie. Roz­wój tech­no­lo­gii spra­wia, że spo­łeczny podział pracy w coraz więk­szym stop­niu eli­mi­nuje siłę fizyczną, któ­rej prze­waż­nie wię­cej mają męż­czyźni. Jed­no­cze­śnie, w skali histo­rycz­nej, prze­moc, a więc wojna odgrywa stop­niowo coraz mniej­szą rolę, a bycie wojow­ni­kiem, tra­dy­cyj­nie męskie zaję­cie, prze­staje zapew­niać wysoką pozy­cje w rodzi­nach, spo­łecz­no­ściach, pań­stwach. Zapew­niają ją w coraz więk­szym stop­niu kwa­li­fi­ka­cje dostępne obu płciom, więc w ich zdo­by­wa­niu kobiety widzą swoja drogę fak­tycz­nej eman­cy­pa­cji, tam gdzie ona jest już  gwa­ran­to­wana w for­mie praw­nej. Jest to korzystne nie tylko dla zain­te­re­so­wa­nych, czyli kobiet, lecz dla całych spo­łe­czeństw. Jedną z przy­czyn względ­nego zaco­fa­nia kra­jów muzuł­mań­skich jest spo­łeczna dys­kry­mi­na­cja kobiet. Baza, z któ­rej mogą się rekru­to­wać elity jest tam o połowę, czy pra­wie o połowę mniej­sza niż mogłaby być. W kra­jach Zachodu podobna sytu­acja, dwie­ście – trzy­sta lat temu, paso­wała do ówcze­snego poziomu cywi­li­za­cji, obec­nie jej relikty sta­no­wią kulę u nogi.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.