TK



Polska w Europie: pod unijnym paragrafem

dyrektywy| Elżbieta Mączyńska| Ewa Łętowska| implementacja prawa europejskiego| Lech Kurkliński| legislacja| PTE| Stanisław Kasiewicz| Stanisław Sołtysiński| Unia Europejska

włącz czytnik

Fala regulacji, czyli nieobecni nie mają racji

W uproszczeniu mówiąc, obecnie w dużym stopniu jesteśmy uzależnieni od legislacji unijnej, ok. 75% prawa „dostajemy” z Unii, 25% tworzymy sami.

Prawo unijne decyduje w znaczącej skali o tym jak funkcjonują nasze instytucje finansowe, cała gospodarka i społeczeństwo – podkreślał kolejny panelista, dr Lech Kurkliński, ekspert z zakresu sektora finansowego. Badał on wpływ polskich europosłów do parlamentu europejskiego poprzedniej kadencji na stanowione prawo unijne. W największym skrócie: nasi europosłowie byli tam, gdzie nie tworzono bądź w niewielkim stopniu tworzono prawo, a tam gdzie powstawało nasza reprezentacja była minimalna albo żadna. W komisji regulacji i waluty, gdzie rodziło się najwięcej najważniejszych dla gospodarki regulacji mieliśmy trzech parlamentarzystów: na 48 członków jednego członka polskiego, na 46 zastępców – 2 zastępców. Na drugim biegunie, w dwóch połączonych komisjach ds. bezpieczeństwa i ochrony – aż 18 naszych eurodeputowanych. I nie chodzi tylko o to, że nieobecni nie mają racji, także o to, że obecni byli mało aktywni.

Ale czy w niedawnej kampanii do parlamentu europejskiego rozliczyliśmy naszych europosłów z tego, czy wnieśli jakiś merytoryczny wkład w uchwalanie prawa unijnego, ważnego dla firm i obywateli? – pytał dr Kurkliński. Jego zdaniem – nie. Ta kampania wyborcza zajmowała się zupełnie czym innym. A jeśli chodzi o legislacyjną aktywność to można o niej mówić w odniesieniu do zaledwie kilku europosłów, z pos. Danutą Hübner i pos. Ryszardem Czarneckim na czele.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.