TK



T. T. Koncewicz: Po co nam Europa?

członkostwo w UE| Donald Tusk| Konstytucja| Parlament Europejski| Polska| Rada Europejska| suwerenność| Unia Europejska| wspólnota europejska

włącz czytnik

Jaki język?

Kwestia języka jest podstawową i od niej należy zacząć. Zaletą UE jest to że stanowi szczególną wspólnotę wartości, która nie daje się etykietować za wszelką cenę w oparciu o kategorie znane państwo. Suwerenność państw i UE są ze sobą tak ściśle związane, że nie mogą funkcjonować bez siebie: muszą być suwerenne razem, a w rezultacie nie mogą uciec od konkurencji, rywalizowania, współpracy i uczenia się od siebie nawzajem i na swoich błędach. Suwerenność państwa podlega ograniczeniu, ponieważ same państwa akceptują, że pewne funkcje i zadania je przerastają, co prowadzi z kolei do akceptacji, że wspólne wykonywanie władzy publicznej poza granicami nie musi stanowić zagrożenia dla państw. W Europie „post-suwerennych” państw państwa wcale jednak nie rezygnują ze swojej suwerenności (jak często twierdzą przeciwnicy UE), ale korzystają z nowego rodzaju suwerenności, która jest sumą przyjętych z własnej woli ograniczeń natury politycznej i prawnej. Ten nowy model suwerenności podkreśla aspekt wzajemnego uzależnienia w stopniu dotąd nieznanym.

„Stara” suwerenność państwowa oparta tradycyjnie na „wyłączności” ewoluuje w kierunku modelu „suwerenności kooperacyjnej” opartej na zależności i interakcji. Nowy i konkurencyjny wobec suwerenności język powinien być zbudowany wokół triady „dobra wspólnego – subsydiarności – solidarności”, która leży u podstaw europejskiego paktu pomiędzy narodami i państwami europejskimi. Suwerenność odnajdujemy tam, gdzie działania w celu realizacji dobra wspólnego, zaspokajania potrzeb obywateli i zapewniania im wysokiego poziomu życia, mogą być podjęte w sposób najefektywniejszy, najsprawniejszy, najpełniejszy etc. Ktoś, kto obecną dyskusję o przyszłości Europy, rozumie tylko w kategoriach „suwerennych państw” i „niesuwerennej Unii” posługuje się starym językiem i dowodzi, że w ogóle nie rozumie otaczającego świata i zmian, którym on podlega. Bez takiego przewartościowania na poziomie języka, pozorujemy jedynie dyskusję i nie jesteśmy w stanie prawidłowo nazwać wyzwań stojących przed Europą i Polską.

Po co nam Europa?

To trudne pytanie i nie można na nie odpowiedzieć w sposób prosty według schematu „tak lub nie”. Przede wszystkim w Polsce, musimy zrozumieć że UE nie została utworzona po to aby spełniać warunki dla państwa, a wprost przeciwnie. Nasze rozczarowanie Europą jest wielkie, gdy odkrywamy, że UE działa inaczej niż państwo, ma specyficzne instytucje etc, że jest wprawdzie demokratyczna ale na swój sposób i nie kopiuje w tym zakresie państw(a). Tymczasem UE odniosła sukces właśnie dlatego, że projekt integracyjny miał zawsze charakter nieostateczny i słusznie był definiowany jako utworzenie „jak najściślejszej unii między narodami Europy”, a nie państwa europejskiego!

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.