TK
T. T. Koncewicz: Po co nam Europa?
członkostwo w UE| Donald Tusk| Konstytucja| Parlament Europejski| Polska| Rada Europejska| suwerenność| Unia Europejska| wspólnota europejska
włącz czytnikCzy pamiętamy?
W Polsce (także w innych państwach) przestajemy widzieć przeciwstawne wydarzenia jako stanowiące część wspólnego przedsięwzięcia, które łączy Europejczyków. Problem nie polega tylko na tym, że mamy kryzys finansowy, ale przede wszystkim na zgubnym odwrocie państw od myślenia w kategorii wspólnoty i powrocie do świata „własnych” Konstytucji oraz wyjątkowości swojej historii. Dla dzisiejszych liderów europejskich liczy się głównie perspektywa najbliższych wyborów i krajowe fobie, na wyrost nazywane odrębnościami. Zamiast rzeczywistość tłumaczyć, czynią ją zakładnikiem bieżącej polityki zdominowanej podejrzliwością, nieufnością i niebezpiecznym „robieniem rzeczy po swojemu”.
W tym kontekście rację mają U. Beck i E. Grande pisząc o „paraliżującej ułudzie elit intelektualnych Europy” i panującym „zaślepieniu narodowo-państwowym”. Przemyślenie Europy nie może się jednak udać, gdy brakuje elementu wiary, że europejska solidarność, lojalność i poszanowanie dla „inności” jako fundamenty integracji naprawdę coś jeszcze znaczą. „Nasza Europa” musi pamiętać, że państwa narodowe zapatrzone w siebie i nie czujące żadnej kontroli nad sobą były reżimami stale antycypującymi wojny i w każdej chwili gotowymi do ich generowania. Ta przerażająca pamięć stanowiła podstawowy leitmotif decyzji o integracji.
Zapominając o krwawej przeszłości naszego kontynentu, skazujemy się niebezpieczeństwo powtórzenia jej błędów w przyszłości. Niech, parafrazując słowa Hannah Arendt, świat miniony, będzie faktycznym źródłem doświadczenia w teraźniejszości. Wielka idea integracji europejskiej zrodziła się właśnie z dążenia do zapobieżenia nadużyciom opacznie rozumianej suwerenności, a jej sensem od samego początku jest nieustanne przypominanie państwom z zewnątrz, że wiąże ich coś więcej niż tylko prawo krajowe i że funkcjonując w wspólnocie nie wolno im wszystkiego. Dobrobyt i pokojowa koegzystencja państw, jeszcze niedawno prowadzących krwawe wojny z wypisaną na sztandarach własną wyjątkowością, powinny być dla wszystkich wątpiących dzisiaj w Europę dowodem, że dla integracji europejskiej nie ma alternatywy.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Obywatele, odwagi! 10 tez o tym, jak naprawić demokrację
Tradycja i postęp, czyli o kłopotach Europejczyków z radzeniem sobie z problemami
Europejskie mosty porozumienia
Pollack: Europa potrzebuje wyobraźni
B. Geremek: Bezpieczeństwo Europy - między polityką europejską i więzią euroatlantycką
Z. Czachór: Unia eurosceptyków
Co dalej Środkowa Europo?
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.