TK



Walka z kryzysem strefy euro i o władzę w Europie (2010-2012)

euro| Euroland| kryzys finansowy| pakt fiskalny| unia bankowa| Unia Europejska| Unia Gospodarcza i Walutowa

włącz czytnik

Trzecim polem konfliktu była kwestia ponoszenia ciężarów kryzysu. Już na początku formowania unii walutowej (na przełomie lat 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku) był to zasadniczy spór między największymi państwami. Niemcy oponowały przeciwko ponoszeniu kosztów dostosowań makroekonomicznych w Eurolandzie. Nalegały aby wprowadzić jako główną zasadę do przyszłej unii walutowej zakaz dokonywania wykupu cudzego zadłużenia (co jest określane w literaturze jako postulat: no bailout i zostało zapisane w art. 125 TFUE). Tymczasem Paryż od samego początku dążył do tego, aby Niemcy finansowały koszty funkcjonowania wspólnej waluty. Latem 2012 roku dążyły razem z Włochami i Hiszpanami do przerzucenia tych kosztów na podatników niemieckich. Chodzi m.in. o sfinansowanie obciążeń wynikających z kłopotów budżetowych i bankowych w państwach południowej Europy.

Dzięki wsparciu włosko-hiszpańskiemu Paryżowi udało się wzmocnić tymczasowo swoją pozycję geopolityczną w strefie euro. W czerwcu 2012 roku Berlin ustąpił w kwestiach finansowych godząc się na ułatwienia i dodatkowe możliwości finansowania długu publicznego państw Europy południowej z funduszy ratunkowych strefy euro. Otworzył również możliwość dla finansowania w przyszłości z tych instrumentów zagrożonych bankructwem banków. Ponadto, zapowiedziane reformy mają być przede wszystkim dokonywane w ramach Eurolandu, co może pogłębić podział na „Europę dwóch prędkości”. Jest to jednak póki co tylko doraźne zwycięstwo Paryża oraz jego sojuszników. Długofalowe reformy zostały określone bardzo ogólnie i wymagają wielu kolejnych spotkań i negocjacji. Główne karty trzyma nadal Berlin - w postaci zasobów finansowych niezbędnych do uporania się z kryzysem finansowym. W ujęciu geopolitycznym Paryż wydaje się więc mieć nadal słabszą pozycję i jest zmuszony do współpracy z Berlinem.

Wnioski dla Polski

Polskie stanowisko wobec wspólnej waluty cechuje pewna sprzeczność między logiką ekonomiczną a geopolityczną. Na płaszczyźnie ekonomicznej bardziej racjonalne byłoby powstrzymanie się od przystępowania do Eurolandu, przynajmniej w średnim horyzoncie czasu. Jest to podyktowane doświadczeniami państw peryferyjnych strefy euro, które podobnie jak Polska uczestniczą w procesach konwergencji gospodarczej (doganiania poziomu rozwoju) wobec centrum UE. W takim przypadku bardziej korzystne jest utrzymanie kursu płynnego waluty narodowej, co pozwala na mniej bolesne i szybsze dostosowywanie się do występujących zaburzeń gospodarczych lub zmian wywołanych cyklami koniunkturalnymi[33]. Istotne znaczenie ma natomiast intensywnie prowadzona krajowa polityka pro-wzrostowa, której celem powinno być szybkie wyrównanie różnic strukturalnych między gospodarką Polski a państwami centralnymi unii walutowej. Wzmocnienie narodowej gospodarki oraz dogonienie poziomu rozwoju centrum Eurolandu jest więc podstawowym warunkiem ekonomicznym członkostwa w unii walutowej.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.