Debaty
Na wokandzie: Władza pod sędziowską kontrolą
anonimizacja| dostęp do informacji publicznej| informacja publiczna| interes publiczny| Irena Kamińska| kontrola społeczna| NSA| ochrona danych osobowych| Roman Hauser
włącz czytnik– Czy ma to wpływ na orzecznictwo?
– Na szczęście nie, ale ma wpływ na pewne postawy.
– Wracając do krytyki nadzoru administracyjnego, czy nie jest z kolei tak, że gdy jakiś pomysł czy decyzja ministra sędziom nie odpowiada, natychmiast wysuwany jest argument o próbie zamachu na sędziowską niezawisłość?
– Uważam, że ten argument jest w dyskusji publicznej nadużywany. Ponad wszelką wątpliwość sędzia w swojej pracy powinien kierować się tylko prawem. Natomiast jestem przeciwna temu, by minister sprawiedliwości miał tak szerokie uprawnienia, choćby dotyczące wglądu w akta postępowań. Czym różni się to, że akta jadą do ministra, od tego, że kiedyś były noszone do komitetu wojewódzkiego partii? Przecież można skorzystać z wizytatora zatrudnionego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dla mnie różnica jest zasadnicza, bo wizytator jest sędzią i nawet jeśli weźmie akta i pójdzie z nimi do ministra, to jest to co innego, niż gdy akta czyta sam minister.
– Co miałoby to zmienić? Przecież minister nie ma wpływu na sędziego orzekającego w konkretnej sprawie.
– Oj ma. Weźmy sytuację, która może mieć miejsce – minister czyta akta, coś mu się w nich nie podoba i sygnalizuje to prezydentowi, który jest z tej samej opcji politycznej. Następnie przy nominacjach, sędzia ten, z niewiadomych powodów, nie zostaje mianowany na wyższe stanowisko.
– Czy nadzoru ministra nad sądami nie uzasadnia choćby fakt, że mamy bardzo skomplikowaną strukturę i bardzo rozbudowaną kognicję sądów?
– To istotna kwestia. Gdy zaczynałam sądzić, było nas ok. pięciu tysięcy, potem liczba sędziów sądów powszechnych zaczęła gwałtownie rosnąć i nagle zrobiło się nas 10 tysięcy. Wprawdzie przy różnych ustawach błagaliśmy – wtedy byłam jeszcze w Krajowej Radzie Sądownictwa – żeby przestano dodawać nam nowych zadań, ale nikt nas nie słuchał. Panowało przekonanie, szczególnie po wejściu w życie Konstytucji z 1997 r., że jeśli ktokolwiek ma zagwarantować przestrzeganie praw obywatelskich, to tylko sąd.
– Jakie sprawy należałoby sądom odjąć?
– Przede wszystkim trzeba przekazać referendarzom orzekanie w sprawach wykroczeń i wyjąć z sądów sprawy rejestrowe. Myślę też, że należałoby rozwinąć środki pozasądowe, takie jak mediacja, może nawet część spraw cywilnych należałoby poddać obowiązkowej mediacji. Nie wydaje mi się też, żeby dwuinstancyjność postępowania sądowego musiała być we wszystkich sprawach pionowa. Warto byłoby skierować środki zaskarżenia do składu trzyosobowego, ale w tym samym sądzie, w którym zapadł wyrok pierwszej instancji.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Problem z informacją publiczną?
Niewielu korzysta z wtórnej informacji publicznej
Boni: potrzebujemy cyfrowej umowy społecznej
Konstytucyjne prawo dostępu do informacji publicznej
Na wokandzie: Sędzia statystyczny
NSA: liczba wydanych pozwoleń na parkowanie nie jest tajemnicą
Rada Ministrów przyjęła projekt usprawniający funkcjonowanie sądownictwa
NIK o nadzorze nad służbami specjalnymi
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.