Debaty



Na wokandzie: Władza pod sędziowską kontrolą

anonimizacja| dostęp do informacji publicznej| informacja publiczna| interes publiczny| Irena Kamińska| kontrola społeczna| NSA| ochrona danych osobowych| Roman Hauser

włącz czytnik

Ciągle też mamy niezmieniony art. 15 ustawy, zobowiązujący organ do udzielenia informacji, nawet jeśli nie zostanie wniesiona opłata, do której uiszczenia wnioskodawca został wezwany.

– Jak jest z udzielaniem informacji publicznej, której dysponentem są sądy powszechne jako organy w władzy?

– Sędziowie są legalistami i nie dostrzegam instytucjonalnego oporu przed ujawnianiem informacji. Jedynie prezesi sądów mają czasem problemy proceduralne, bo nie zawsze wiedzą, w jakiej formie udzielić informacji publicznej, a w jakiej odmówić – a więc czy w danej sytuacji odmówić pismem czy też wydać decyzję administracyjną. Jest natomiast inny problem – z aktami sądowymi. Przez lata wykształcił się pogląd, również w orzecznictwie NSA, że jako całość są one informacją publiczną. Od dwóch, trzech lat odchodzimy od tego poglądu – zaprezentowaliśmy w orzecznictwie stanowisko, że akta sądowe stanowią pewien zbiór dokumentów, z których część jest informacją publiczną, ale część nią nie jest. Osobiście nie zgadzam się z tym, że wywiady środowiskowe, opinie o stanie zdrowia, zaświadczenia lekarskie, dokumenty prywatne są również informacją publiczną.

– Czy z kolei w sądach nie panuje przesadna obawa przed ujawnianiem informacji zawierających dane osobowe?

– Nie. Ostrożność jest tu całkowicie uzasadniona, ponieważ, po pierwsze, obowiązuje nas ustawa o ochronie danych osobowych, a po drugie, za nieuprawnione ujawnienie tych danych grozi odpowiedzialność karna.

– A praktyka związana z udostępnianiem wyroków oraz ich publikacją w Internecie?

– Nie spotkałam się w swoim orzecznictwie z przypadkiem, żeby sąd odmówił udostępnienia na wniosek treści wyroku, oczywiście po odpowiedniej jego anonimizacji. Myślę, że również w sądach powszechnych panuje absolutnie ugruntowane przekonanie, że wyrok, jako dokument urzędowy, podlega udostępnieniu. Natomiast udostępnianie orzecznictwa na specjalnie do tego stworzonym portalu internetowym jest bardziej kwestią techniczną.

W sądownictwie administracyjnym przyjęło się, że w Internecie publikowane jest każde orzeczenie, w każdej sprawie. Teraz, po latach praktyki, pojawia się pogląd, że może nie jest to potrzebne, że tworzy pewien chaos informacyjny i że na podstawie tych publikacji nie można wywieść żadnego wniosku co do kierunku orzecznictwa. Pojawiają się głosy, że może lepiej byłoby publikować tylko orzeczenia wiodące, z utrwalonej linii orzeczniczej, co oczywiście nie zamykałoby dostępu do pozostałych wyroków w drodze ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.