Debaty



Problem z informacją publiczną?

BIP| gwarancje konstytucyjne| informacja publiczna| Irena Kamińska| Konstytucja| NSA

włącz czytnik

Istnieje wiele urzędów, które sprawnie i uczciwie radzą sobie z wykonywaniem swojego zaszczytnego obowiązku i nie trzeba czekać na to, aż reszta się dostosuje i od tego uzależniać wykonanie politycznych praw obywatela. Kwestia doręczenia i publikacji jest zwyczajną materią ustawową i należy w każdej ustawie, która mówi o konkretnych typach aktów administracji (na przykład w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym w odniesieniu do decyzji o warunkach zabudowy), umieścić obowiązek publikacji ich treści w BIP.

Powinniśmy dążyć do stanu, gdzie materiały urzędowe są albo chronione z uwagi na przepisy prawa, albo powszechnie dostępne. Zbliżyliśmy się do niego w kwestiach środowiskowych, ale jest to wynikiem zobowiązań europejskich i międzynarodowych, a do tego zakres obowiązkowej publikacji cały czas jest zbyt wąski. Przykładowo jakże ważne decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach udostępnia się na wniosek.

Problem cyfryzacji komunikatów jest szerszy niż decyzje administracyjne: przestarzałe przepisy (jak np. kodeks postępowania cywilnego) mówią często o wymogu wywieszenia w urzędzie albo publikacji prasowej dla rozgłoszenia pewnych treści.

Niedobrze, że ministerstwo, które w nazwie ma cyfryzację, „redukcję zasięgu podmiotowego bipu i przedmiotowego informacji obowiązkowo umieszczanych na bipie” w ogóle przewiduje jako opcję! To rozwiązanie zwiększyłoby zasięg trybu wnioskowego, zwiększyło wysiłek obywateli, pracę urzędników i ilość spraw w i tak już przeciążonych sądach.

Najważniejszym jednak mankamentem wnioskowań jest to, że tylko osoba wnioskująca dostaje odnośne informacje, a wszyscy inni często nie wiedzą nawet, że dany dokument istnieje. Ministerstwo zauważa ten problem i postuluje stworzenie centralnego rejestru przejrzystości, który spiąłby całą wiedzę udzieloną na wniosek. Oby w praktyce nie sprowadził się on do długich wykazów z przepisanymi tytułami zamiast tego, czego nam potrzeba: usystematyzowanego według typu i sprawy zbioru dokumentów.

Czy naprawdę tego chcemy?

Oczywiście, można powiedzieć, że coś zmienia się na lepsze w tej dziedzinie. Rusza centralne repozytorium danych przydatnych gospodarczo, ruszyły portale sądów apelacyjnych z orzecznictwem zamieszczanym na bieżąco… Tyle że owo repozytorium jest wynikiem implementacji dyrektywy o ponownym wykorzystywaniu, na co termin minął w lutym 2005 r. Polska najdłużej w całej Unii zwlekała z dostosowaniem swych przepisów, a przed Trybunałem Sprawiedliwości UE toczyło się postępowanie spowodowane niewdrożeniem dyrektywy. Portale sądowe natomiast są odpowiedzią na druzgocący raport Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju o publicznej dostępności orzeczeń sądowych.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.