Debaty



Zoll: Między prawem a sprawiedliwością

Andrzej Zoll| demokratyczne państwo prawa| Ewa Łętowska| Klub Inteligencji Katolickiej| Kornel Morawiecki| Magazyn Kontakt| Stanisław Zakroczymski| trójpodział władzy| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

włącz czytnik

Oczywiście. Właściwie każde exposé Prezesa Rady Ministrów, który rozpoczyna kadencję swojego ugrupowania politycznego, nie jest niczym innym, jak przedstawieniem programu legislacyjnego nowego rządu. Programu zmian w prawie na szczeblu ustaw i rozporządzeń, w którym przedstawione są zmiany, które dana formacja polityczna chce wprowadzić. Jeśli przyjrzymy się dokładnie listopadowemu exposé premier Szydło, to zobaczymy, że nic żeśmy nie słyszeli na temat Trybunału Konstytucyjnego, nic nie słyszeliśmy o problemie wolności mediów ani na temat inwigilacji w Internecie. Mowa była o szeregu innych ustaw, głównie o charakterze socjalnym.

Rząd nie jest przecież związany programem z exposé.

To prawda, z punktu widzenia prawnego nie jest. Jest natomiast związany ramami, jakie stanowi Konstytucja. Nowoczesne państwa prawa charakteryzują się realną hierarchią źródeł prawa. Jednym z gwarantów tej hierarchii jest zróżnicowanie kryteriów wymaganych do zmian poszczególnych rodzajów aktów prawnych. I tak, obecna władz może do woli zmieniać ustawy, pod warunkiem ich podpisania przez prezydenta i nie stwierdzenia nieważności przez Trybunał Konstytucyjny. Nie może jednak zmienić ram konstytucyjnych, gdyż nie zdobyła w wyborach odpowiedniej legitymizacji na poziomie dwóch trzecich głosów w sejmie.

Ostatnio jednak z ust posła Kornela Morawieckiego usłyszeliśmy, że jeśli prawo przeszkadza w realizacji dobra narodu, to musi ustąpić mu miejsca. Znów: na pozór brzmi bardzo pięknie.

Owszem, dobro narodu, czy jest coś ważniejszego dla polityka? Chyba nie. Jednakże ta wypowiedź jest w bardzo złym towarzystwie. Wpisuje się w tok myślenia rewolucji bolszewickiej, gdy mówiono „wolno ci robić tylko tyle, na ile pozwala świadomość rewolucyjna. Jeżeli działasz wbrew świadomości rewolucyjnej, to jesteś represjonowany”. Tylko kto określał świadomość rewolucyjną? Biuro polityczne partii bolszewików, a praktycznie towarzysz Lenin.

W 1935 roku na zjeździe prawników niemieckich Hitler powiedział dosłownie: „Dla mnie prawo jest nieważne, ważna jest sprawiedliwość”. Tylko że kryteria sprawiedliwości określał Führer. W ustawie obowiązującej w III Rzeszy figurował przepis, że sędzia ma mniej zwracać uwagę na treść ustawy, a w wyrokowaniu kierować się głównie tym, jaki jego zdaniem wyrok w tej sprawie wydałby Führer. Ja wiem, że te porównania są daleko idące, ale chciałbym ukazać kierunek, na który wstępuje państwo, które wypowiada posłuszeństwo prawu i jego prymatowi nad wolą polityków, bo do niej w praktyce sprowadza się w tym wypadku wola narodu.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze