Publicystyka



Bratkowski: Co to są państwowe ubezpieczenia emerytalne?

Bismarck| demografia| gra giełdowa| obrót papierami wartościowymi| OFE| państwowy system emerytalny| PRL| składka emerytalna| ZUS

włącz czytnik

Dzisiejsza organizacja finansowa OFE sama, niestety, prowokuje skłonności do nadużyć – nie wiadomo, na co i gdzie idą zarobione pieniądze, nie wiadomo, czy w ogóle zostały zarobione, ile zarabiają prowadzący OFE, jakie są koszty własne, itp. Kiedy słyszę, że Balcerowicz broni OFE, bo na nich zarabia jego fundacja, robi mi się wyjątkowo przykro… Nadal jestem zwolennikiem starań o Nobla dla niego za jego reformę, Nobla, na który w pełni zasłużył, bo zmienił rozwój sporej części świata. Ale to nie ma nic wspólnego z oceną inicjatywy powołania OFE.

Pozwalam sobie natomiast zwrócić uwagę: giełda powstała dla ułatwienia obrotu papierami wartościowymi, dla jego sprawności i tempa, a nie jako środek rozwoju gospodarczego. Firma sprzedaje na giełdzie swe akcje, by pozyskać pieniądze na rozwój, a rozwój może podnieść kurs jej akcji – ale bywa, że przy załamaniu, sama przy załamanym rynku sprzedając mniej swych produktów lub usług, płacąc też odsetki od wyemitowanych akcji, firma traci tyle, że staje na granicy bankructwa. Albo i pada. Znamy takie doświadczenia. To naturalne ryzyko gry w giełdowym hazardzie i z pewnością to nie jest interes dla ZUS-u. Po to stworzono takie systemy jak ZUS, by tego ryzyka giełdowego hazardu uniknąć.

Obrót giełdowy sam przez się nie rodzi środków na jakikolwiek rozwój gospodarczy. Tylko ten, kto osiąga zyski z gry, może je inwestować. Jeśli chce. Do dziś działa zaś i pozagiełdowy obrót akcjami. Akcji choćby spółek takich jak spółdzielnie (mało kto się orientuje, że z punktu widzenia prawa handlowego to są spółki o zmiennym kapitale) w obrocie giełdowym nie ma.

Warto pamiętać, że dzisiejsza galaktyczna chmura wirtualnych środków, zrodzonych z samej gry giełdowej, niczym się nie przyczyniła w USA do wyjścia z depresji; przeciwnie, od krachu giełdowego się zaczęło. Najwięksi mogołowie giełdy ostrzegają przed następnym. Prawdopodobnie, jeśli USA nie wrócą do ustawy Glassa-Steagalla, a w Europie nie zainstaluje się analogicznej, by rozdzielić banki kredytowe i inwestycyjne (po polsku dawniej – lokacyjne), krach jest, wcześniej czy później, nieuchronny. I to na olbrzymią skalę. Można się obawiać, że gospodarka światowa nie wytrzyma takiej nadpłynności. Banki już dziś, co widać i u nas, kredytują byle kogo, byle jak, byle wziął. Kiedy przyjdzie ludności te kredyty spłacać „prawdziwymi”, zarobionymi pracą pieniędzmi, przyjść może i katastrofa; już dziś połowa rodzin w Niemczech jest zadłużona powyżej swoich możliwości płatniczych i grozi im bankructwo.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.