Publicystyka



Ciekawe czasy nadchodzą

likwidacja sądu| Minister Sprawiedliwości| reforma sądownictwa| reorganizacja| wydział zamiejscowy

włącz czytnik
Ciekawe czasy nadchodzą

Muszę przyznać, że bardzo mnie ciekawi co wyjdzie z tej wielkiej reformy, która nie jest likwidacją tylko reorganizacją i w zasadzie nic nie zmienia tylko usprawnia. Bo jak na razie zamiast nadziei na świetlaną przyszłość mam tylko pytania...

Pierwsze pytanie już kiedyś zadawałem, i jest to pytanie czy 1 stycznia 2013 r. będą w ogóle jakieś sądy. A pytanie to jest o tyle uzasadnione, że Pan Minister w swym reformatorskim zapale był uprzejmy uchylić rozporządzenie tworzące sądy i nie dał nic w zamian. Zamiast wydać w to miejsce rozporządzenia "o utworzeniu sądów i określeniu ich siedzib" wydał tylko rozporządzenie określające ich siedziby. Znikło z niego nawet istniejące w pierwotnym projekcie stwierdzenie, że te siedziby są siedzibami sądów utworzonych tym wcześniejszym rozporządzeniem. Tak więc z końcem roku znika podstawa prawna istnienia sądów... i pozostaje tylko teoretyczna koncepcja, że skutki nieistniejącego przepisu nadal istnieją... prawdopodobnie.

Jeżeli jednak przyjmiemy, że jakieś sądy po 1 stycznia 2013 r. będą to warto jest zadać kolejne pytanie: Co się stanie z sędziami, którzy dotąd orzekali w likwidowanych, pardon, reorganizowanych sądach? Owszem, otrzymali oni "dekrety" o przeniesieniu ale czy na pewno te decyzje są skuteczne? W decyzjach jako ich podstawę "prawną" powołano się na przepis, którego jeszcze nie ma bo jeszcze nie wszedł w życie. Hajducy Pana Ministra próbowali coś tłumaczyć, że to nie jest podstawa prawna, tylko przyczyna (czy jakoś tak), ale nie zmienia to faktu, że w stanie prawnym istniejącym w chwili ich wydania Minister nie miał prawa wydać takich decyzji. Nie ma rozporządzenia znoszącego sądy (bo nie weszło w życie) to i nie można wydawać decyzji przenoszących sędziów... Konstytucja się kłania...

No, załóżmy, że Pan Minister wprawdzie nie miał prawa, ale miał powód, ideę, misję, czy pozytywną szajbę uprawniającą go do uczynienia tego, co uczynił. Ale to rodzi kolejne pytanie, a nawet dwa. Przepis art. 75 USP stanowi, że sędzia, którego sąd zlikwidowano może wskazać inny sąd, w którym chciałby orzekać, a Minister nie może odmówić przeniesienia go tam, chyba że jest to niemożliwe. A "niemożliwe" to nie to samo co "niecelowe", albo "niezgodne z założeniami reformy". Brak wolnego etatu we wskazanym sądzie także nie oznacza, że przeniesienie sędziego jest "niemożliwe" bo takie przeniesienie i tak następuje "razem z etatem". Pierwsze pytanie brzmi zatem dlaczego Pan Minister odmawia sędziom uwzględnienia ich wniosków o przeniesienie do wskazanych sądów, bo jakby nie patrzeć nie ma prawa tego zrobić, o ile tylko wskazany sąd istnieje. A drugie pytanie brzmi dlaczego przed wydaniem decyzji sędziów nie zapytano, gdzie chcą być przeniesieni? Bo, zakładając, że jesteśmy ludźmi poważnymi, nie możemy przecież poważnie traktować "wyjaśnienia" że prasa pisała o planach ministra, więc sędziowie mogli na tej podstawie składać wnioski. Bo jak na razie to wydanie przez Ministra decyzji o przeniesieniu sędziów wygląda jak naruszenie art. 75 USP wprowadzającego ograniczenia władzy ministra w tym zakresie...

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.