Publicystyka



Kalendarz

chaos| improwizacja| kalendarz| Ministerstwo Sprawiedliwości| odpis| sekretariat sądu

włącz czytnik
Kalendarz

W robocie większy cyrk niż zwykle... a to wszystko za sprawą wdrażania kolejnego genialnego pomysłu na Usprawnienie, Przyspieszenie i Unowocześnienie. Tym razem nazywa się to podobno "System gliwicki"  i zostało wprowadzone ostatnią nowelizacją instrukcji dla sekretariatów sądowych, gdzie ukryto je pod pojęciem "kalendarza". O co w tym wszystkim chodzi? Ano nie wiem, bo z nowej instrukcji zupełnie nic nie rozumiem, a w ramach wdrażania nie przewidziano chyba w ogóle szkoleń z pracy na nowym systemie. Cała moja wiedza składa się więc ze szczątkowych informacji i poleceń, a także domysłów i wytworów propagandy sukcesu. Bo jedyne, czego można się z całą pewnością dowiedzieć, to to, że ten system bardzo nam ułatwi pracę. Na pewno ułatwi, no bo przecież jakżeż inaczej...

Z grubsza chyba chodzi o to, że każdej sprawie ma być przydzielona przegródka w szafie odpowiadająca dniowi, w którym należy ją przedstawić sędziemu, i że to wszystko będzie odnotowane, żeby było wiadomo, gdzie akta są... A to wszystko oznacza, że nie będę już dostawał tych samych akt kilka razy bo raz z pismem jednej strony, drugi raz z pismem drugiej strony, a potem jeszcze ze zwrotką... No ale jakoś dotąd mi to wcale nie przeszkadzało, i wolałbym, żeby jak przyjdzie pismo to przedstawiano mi je od razu, bo może są w nim jakieś wnioski, które trzeba rozpoznać od razu, na przykład wezwać nowo zgłoszonego świadka... Podobno też wydając zarządzenie będę mógł z góry zaznaczyć, kiedy akta mają mi być przedstawione, np żeby dostać je zaraz po upływie terminu zaskarżenia, bez potrzeby pilnowania tego samemu... ale skąd mam wiedzieć kiedy poczta doręczy delikwentowi orzeczenie i kiedy ten termin się rozpocznie? Coś tu nie bardzo rozumiem z jakiej choinki urwał się pomysłodawca tego wszystkiego... Poza tym jak wyobrażam sobie mój obsadzony z łapanki sekretariat pilnujący terminów przedstawienia... to ciemność widzę...

No dobra... wiem... nie należy siać defetyzmu, ani krytykować jakiegoś rozwiązania zanim będzie miało ono szansę zademonstrować swe zalety. Zwłaszcza wówczas, gdy tak naprawdę nie wie się, na czym to rozwiązanie polega, ani jak ma ono działać. Bo tak jak już pisałem, jedyne co wiem o całym tym "systemie", to jakieś ścinki informacji, plotki i domysły ludzi, którym wydaje się, że wiedzą, o co chodzi. Trudno mi jest więc ocenić, czy to, co mi się nie podoba, to system, czy może jego wypaczenia. Ale wiem jedno. Szybciej dzięki temu systemowi to na pewno nie będzie.

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.