Publicystyka



Gawin: Demokracja i instytucje

Alexis de Tocqueville| Ateny| Bernard Crick| demokracja| Francja| Giovanni Sartori| konserwatyzm| Michael Oakeshott| myśl konserwatywna| Objawienie| Ojcowie Założyciele| Oświecenie| republika| Rzeczypospolita| Sparta| USA

włącz czytnik

Michael Oakeshott, brytyjski klasyk myśli konserwatywnej i jednocześnie – jak podkreśla zgodnie wielu jego dawnych studentów – znakomity wykładowca akademicki, wielokrotnie w swych esejach podkreślał konstytutywny dla liberalnej, uniwersyteckiej edukacji warunek bezużyteczności prawdziwej wiedzy. Liberalna edukacja jest specyficznym zaproszeniem do „uwolnienia się od tego, co istnieje tu i teraz, od bieżących zdarzeń i działań; do uwolnienia się od zobowiązań w stosunku do tego, co lokalne i współczesne, do korzystania z sytuacji polegającej na zwolnieniu z konieczności patrzenia na rzeczy w perspektywie ich przygodnych cech, zaś na idee w perspektywie ich przygodnej użyteczności.”. Gdzie indziej Oakeshott określa więź łączącą osobę uczącą się z jej rzeczywistością jako „tyranię chwili”, a zobowiązania w stosunku do niej jako rodzaj „poddaństwa”. Dlatego poddanie się dyscyplinie intelektualnej, wymaganej w trakcie nauki, jest w istocie wyzwoleniem się spod owej tyranii. Wysiłek przynosi nagrodę w postaci możliwości realizowania w pełni swego człowieczeństwa. Wysiłek związany z uczeniem się jakiejś nowej dziedziny wiedzy można co prawda podjąć w każdym momencie życia, jednak „tylko na uniwersytecie (człowiek) może robić to bez konieczności poszukiwania wolnych chwil i wolnych sił, w swych szczupłych zasobach czasu i energii; w późniejszych okresach życia ma tyle zobowiązań, że niemożliwe jest już ich odrzucenie.”. Dlatego można powiedzieć, iż uniwersytet oferuje wielki dar w postaci „okresu przejściowego”, otwiera przestrzeń ducha znajdującą się pomiędzy wszystkimi wymiarami czasu. Z natury swojej jest to zarazem przywilej młodzieży, która stoi dopiero na progu dorosłego życia. Uniwersytet jest więc schola, miejscem odosobnienia i schronienia, w którym można oddzielić się od zgiełku rzeczywistości i zobowiązań przez nią narzucanych. Oznacza to przyjęcie pewnych szczególnych zobowiązań, lecz w zamian daje on przywilej bycia „studentem”, tym, który „uczy się”, jak „być człowiekiem”, uczy się stawiać sobie pytanie, „kim jestem” i próbować na nie odpowiedzieć. Z natury swojej jest to więc przede wszystkim przywilej młodzieży – gdy Oakeshott stara się opisać istotę tej możliwości, tego „daru”, przywołuje uczucie, jakiego doznaje każdy świeżo upieczony student Oxfordu – jest on bowiem uwolniony od tego momentu od „przekleństwa Adama”, od konieczności rozdzielania pracy i zabawy. Nie ma przed nim także jakiegoś ściśle określonego zadania, sztywno określonego planu – otwiera się przed nim nie tyle „droga, ile bezkresne morze” – wystarczy tylko podnieść żagle i wypuścić się na fale: „Presja płynąca z natychmiastowej konieczności obrania jakiegoś kierunku nie istniała, obowiązek jeszcze nie krępował, nuda i rozczarowanie jawiły się jako słowa nie posiadające żadnego znaczenia, zaś śmierć była czymś niemożliwym do pomyślenia”.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.