Publicystyka



Nie ja mieszałem beton, czyli dlaczego staję się przeciwnikiem transparentności w życiu publicznym

Adam Struzik| Modlin| przetargi| ustawa o zamówieniach publicznych| zamówienia publiczne

włącz czytnik

Zachowanie urzędnika jest bezpośrednim efektem bezapelacyjnego zwycięstwa procesu nad celem. Jeśli ponosi się odpowiedzialność za osiągnięcie celu – to wysiłek jest skierowany na to by osiągnąć cel. Jeśli ponosi się odpowiedzialność za nieprawidłowe przeprowadzenie procesu – cała energia idzie w procedury. Stąd też odrzucanie ofert, w których pojawił się brak parafki, błąd w numeracji stron czy literówka. Stąd wielostronicowe specyfikacje istotnych warunków zamówienia oraz wymagań w stosunku do oferentów. Stąd też niechęć do słuchania tych, którzy przedstawiają racjonalne propozycje osiągnięcia celu, ale nie dające pełnego bezpieczeństwa urzędnikowi.

Można by jeszcze przypuszczać, że za osiągnięcie celu odpowiedzialność ponoszą politycy. Wyborcy z kartką przy urnach rozliczają ich z tego czy osiągnięto cel. Czy na pewno? Po pierwsze, politycy zawsze wśród wielu nieudanych projektów znajdą kilka, które się udały i o nich będą mówić. Po drugie, szeroka publiczność nie potrafi ocenić czy przyczyny niepowodzenia są obiektywne czy też była świadkiem koncertowej porażki. Eksperci są zazwyczaj słabo medialni, a przy tym ich zdania się różnią. Tę sytuację też przykryje się PR-em. Po trzecie, jeśli przeciwnicy szukają haka to przecież nie w tym, że coś nie zostało zrobione, ale w nieprawidłowym procesie. Polityczna odpowiedzialność za zamówienia publiczne sprowadza się do zapewnień, że proces odbył się prawidłowo, więc szukajcie tego, kto mieszał beton. Liczne paragrafy posłużyły do pozbycia się i rozmycia odpowiedzialności.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.