Publicystyka



Porzućcie wszelką nadzieję

Eugeniusz Waśkowski| II Rzeczypospolita| nadzór nad sądami| niezawisłość sędziowska| sądownictwo| sędzia

włącz czytnik

 

"Sędziowie chcą pracować w takich warunkach, aby praca ta dawała im zadowolenie, wypływające z poczucia dobrze spełnionego obowiązku. A jakże takie poczucie może mieć sędzia, który częstokroć nie ma czasu na zapoznanie się ze sprawą, a co dopiero mówić o należytym przygotowaniu się, który nie ma czasu na zapoznanie się z najnowszym orzecznictwem, który przystępuje do rozstrzygania jakiejś tam kolejnej sprawy z oznakami przemęczenia, a któremu zmorą na sercu ciążą te następne, jeszcze nie rozpoznane, a oczekujące swej kolei, który czuje i boleśnie odczuwa swoje braki, jakim jednak nie jest w stanie zaradzić. I czy w tych warunkach należy się dziwić, że tu i owdzie można się natknąć na sędziego zgorzkniałego, zdenerwowanego, mającego pretensję do całego świata, słowem, takiego, jakim w żadnym razie sędzia być nie powinien."

 

  No cóż. jak widać dzisiejszy stan sądownictwa nie różni się nijak od jego stanu w latach trzydziestych. No, może nie jest aż tak źle, bo jakoś nie wyobrażam sobie, aby dzisiaj pojawiła się wzorowana na przedwojennej ustawa, która zawieszałaby niezawisłość sędziów by umożliwić rządowi pozbycie się tych, którzy mu się nie spodobali. Aktualna pozostaje jednak diagnoza Kazimierza Fleszyńskiego co do sytuacji stanu sędziowskiego w Polsce zamieszczona w artykule "Fikcje a rzeczywistość polskiego wymiaru sprawiedliwości" opublikowanym w "Głosie sądownictwa" nr 7-8 z 1931 r.:

 

"A sędziowie? Ludzie ledwo widzialni zza stosu akt sądowych, stale zatapiani powodzią napływających w zwiększonym tempie spraw, skrępowani jak najmocniej całym szeregiem rygorystycznych przepisów, przemęczeni, źle wynagradzani, pracujący bez zapału, stykający się wreszcie raz wraz z niemozliwemi do wykonania, pełnemi niewiary do sędziego, kazuistycznemi, bezcelowemi, powodującemi ogromne wydatki dla skarbu państwa przepisami."

 

Wszystko się bowiem w niej zgadza. W jednym zdaniu w zasadzie zebrane wszystkie pretensje, które przez ostatnie pięć lat podawałem do publicznej wiadomości. Nadmierny wpływ. Nielogiczne procedury. Brak czasu na cokolwiek. Nieadekwatne wynagrodzenia. Brak zaufania do sędziów widoczny w treści tworzonych przepisów. Mnóstwo absurdalnych uregulowań generujących duże koszty. I tak jak wtedy tak i dziś nikomu chyba poza sędziami to nie przeszkadza, a sędziowie mają coraz mniej sił by z tym walczyć. A cierpią na tym - tak jak i przed wojną - obywatele, którzy powinni w sądach otrzymać skuteczną ochronę ich praw przed zakusami władzy. Bo władza polityczna, tak jak i przed wojną, nie jest zainteresowana tworzeniem i utrzymywaniem sądów, które mogłyby ją skutecznie kontrolować i ograniczać.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.